[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nowa niskobudżetowa lustrzanka czy starsza, ale premium? Jaki aparat wybrać?
•4 miesiące temu•aktualizowany 4 miesiące temu•
Za te same pieniądze można mieć zupełnie inny sprzęt. Który wybrać? Na to pytanie staram się Wam odpowiedzieć w wielu mailach, które do mnie piszecie. Oczywiście nie ma na nie prostej odpowiedzi, ale spójrzmy na to z kilku stron.
Wielu początkujących fotografów staje przed zakupem lustrzanki, najczęściej mając dość mocno ograniczony budżet. Nic dziwnego, w końcu stając na początku drogi fotograficznej trzeba mierzyć siły na zamiary i dopasować sprzęt do swoich potrzeb i możliwości finansowych.
Przyglądając się rynkowi fotograficznemu, niektóre firmy idą zdecydowanie do przodu, inne od kilku sezonów nie prezentują żadnych rewolucyjnych zmian. To właśnie od tego powinien zależeć wybór sprzętu. Bardzo często pytacie nas o sprzęt Nikona, a konkretnie modele D90 czy D300s. Te aparaty to już prawdziwi dziadkowie, mimo że nadal są w sprzedaży w wielu sklepach internetowych. To sprzęt z wyższej półki, szczególnie D300s, ale niestety technologia nieubłaganie prze do przodu i w moim przekonaniu kupowanie sprzętu premium sprzed lat, szczególnie w przypadku Nikona nie ma większego sensu.
Rzeczywiście obudowa D300s nadaje się do wbijania gwoździ, a Nikon D90 to nadal dobry aparat, ale dzisiejsze konstrukcje ze znacznie niższej półki dadzą lepszą jakość zdjęć i większą rozdzielczość.
, D90 i D300s, które kosztują obecnie 1800, 2100 i 4900 zł za korpus. Najlepiej wypada najtańszy z nich, czyli najnowszy , który matrycę (choć bez filtra dolnoprzepustowego) odziedziczył po kosztującym 1200 zł (1 punkt różnicy DxO). Nie można zapominać również o seriach jak i , ale porównanie wyników DxO najtańszego modelu Nikona już powinna dać do myślenia.
, , czy . Chcąc zatem kupić aparat tego producenta również należy rozważyć czy potrzebujemy przede wszystkim szybkości, lepszej ergonomii czy zależy nam na jakości zdjęć. Dobrze wiedzieć, że wiele różnych amatorskich aparatów marki Canon będzie gwarantowało podobną jakość obrazu, ale za bardzo różne ceny.
W moim przekonaniu, kupowanie leciwego 1Ds za około 7000-8000 zł nie ma większego sensu. Oczywiście nie twierdzę, że to zły aparat, ale mając na rynku 6D, który daje lepszą jakość zdjęć, kupno „jedynki” nie jest do końca dobrym pomysłem. To oczywiście aparat z najwyższej półki, z rewelacyjną ergonomią, niezniszczalną obudową, ale czy tak naprawdę będzie to nam potrzebne w codziennym fotografowaniu?
Oczywiście nie twierdzę, że aparaty premium sprzed kilku lat to złe konstrukcje! W końcu to właśnie nimi robione były okładki niejednego magazynu, Nikony D300s czy Canony 7D ochoczo pracowały (i pewnie dalej spełniają swoją rolę z powodzeniem) na meczach, ale obecnie nawet tańsze modele dadzą lepszą jakość zdjęć. Przed zakupem aparatu warto przeanalizować czy naprawdę zależy nam na lepszej ergonomii, szybszym autofokusie i lepszym wykonaniu, czy jednak pierwsze skrzypce odgrywa jakość zdjęć. Nie wiem jak Wy, ale ja aparat trzymam głównie w torbie, nie chodzę po dżungli, a dobrze zrobiony plastikowy korpus byłby dla mnie w zupełności wystarczający. Stojąc przed wyborem lepszego wykonania, a lepszej jakości zdjęć, to właśnie efekt końcowy byłby dla mnie priorytetem. Klient dostaje właśnie finalny obraz i nie obchodzi go to, czy fotografia została zrobiona plastikowym, czy magnezowym korpusem i ilu kół nastaw musiałem użyć, żeby to zdjęcie powstało. Trzeba przy tym pamiętać, że nie fotografuję sportu, a szybkość 4 czy 7 kl./s, dla mnie nie ma większego znaczenia. Oczywiście są osoby, dla których to właśnie ilość klatek na sekundę czy możliwość wejścia z aparatem do bagna będzie ważniejsza od szumów przy ISO 3200, ale tak, jak wspomniałem na początku artykułu - trzeba mierzyć siły na zamiary. Gdybym w tym momencie miał mocno ograniczony budżet, ale chciałbym robić zdjęcia podobne do tych, które robię w tym momencie, wybrałbym najtańszy korpus o jak najlepszej jakości obrazu, a resztę przeznaczyłbym na obiektywy. Mając 5000 zł, mógłbym kupić , 35 mm f/1.8, 50mm f/1.8, 85mm f/1.8 i zostałoby jeszcze trochę grosza na torbę, karty lub lampę. Za podobną kwotę kupiłbym szybkostrzelnego D300s, ale bez żadnego obiektywu, który tak czy inaczej dałby gorszą jakość zdjęć, a obrazy miałyby dwukrotnie mniej pikseli.
, , , , , ,
· W pełni się z Tobą zgadzam Jakubie ! Jest jednak jedno małe ale, które wymaga uzupełnienia i warto byś to zrobił w następnym artykule. Optyka, wraz ze wzrostem megapikseli na matrycach musi nadążać jakość szkieł, ich: rozdzielczość, "odporność" na aberacje itp. Dobrym przykładem jest kitowy nikkor 18-55, którego najnowszą wersję wspomniane przez Ciebie DXO oceniło znacznie wyżej niż poprzednie wersje. Po prostu nikon poprawił jego parametry dostosowując go do najnowszych matryc. Czekam na drugą część ...
·
· •
·
· •
· Udostępnij ›
o
o
o
· ·
o
o
•
w dodatku jest nieco mniejszy, składa się do pozycji transportowej i (co najlepsze) nie kręci przednią soczewką (mordką), a po przełączeniu na manual focus obracamy pierścieniem, a nie całym "przodem" :)
o
o •
o
o •
o Udostępnij ›
§
§
§
o
· ·
·
seba •
hm.. widze tu male chamstwo, plusa mozna dac, ale jak minusa to juz trzeba byc zalogowanym. ktoz to tak chamski wpadl na taki pomysl?
·
· •
·
· •
· Udostępnij ›
o
o
o
· ·
o
o
•
Disqus ;)
o
o •
o
o •
o Udostępnij ›
§
§
§
o
· ·
·
vermo •
"Wystarczy porównać wyniki DxO Mark"... dalej nie czytalem. polecam film IDIOKRACJA, w sam raz dla dzieci 21 wieku... skoro was pseudo spece bardziej interesuje kreska i cyferki niz to co widzicie na zdjeciu to macie duzy problem z baniakami...
·
· •
·
· •
· Udostępnij...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]