[ Pobierz całość w formacie PDF ]
David Nicholls
SZANSA NA SUKCES
Tytuł oryginału STARTER FOR TEN
Dla Ann i Alana Nichollsów. I Hannah, oczywiście.
Runda pierwsza
Doskonale znała ten typ — niejasne ambicje, wewnętrzne zakłamanie, powierzchowna znajomość
oglądanych z zewnątrz książek...*1
E.M. Forster, Howards End
1 * Fragment zapożyczony z polskiego tłumaczenia Ewy Krasińskiej: Domostwo Pani Wilcox, Czytelnik,
Warszawa 1977. Książka ukazała się później również pod tytułem Howards End. (Wszystkie przypisy
pochodzą od tłumaczki).
1
PYTANIE: Pasierb Roberta Dudleya i w swoim czasie faworyt Elżbiety I, który arystokrata poprowadził
źle zaplanowaną i zakończoną fiaskiem rewoltę przeciwko królowej i został w konsekwencji stracony
w 1601 roku?
ODPOWIEDŹ: Hrabia Essex.
Wszyscy młodzi ludzie martwią się różnymi rzeczami, jest to naturalny i nieunikniony element
procesu dorastania, dlatego w wieku szesnastu lat najbardziej martwiłem się tym, że już nigdy w
życiu nie uda mi się osiągnąć niczego tak dobrego, czystego, szlachetnego czy też prawdziwego, jak
moje wyniki z egzaminów pierwszego poziomu w szkole średniej.
Nie robiłem oczywiście z ich powodu wielkiej afery w tamtym czasie; nie oprawiałem świadectwa w
ramki ani nie wyczyniałem żadnych innych dziwnych rzeczy, i nie zamierzam omawiać teraz
szczegółowo ocen, ale zdecydowanie byłem zadowolony z ich uzyskania; kwalifikacje. Szesnaście lat i
po raz pierwszy udało mi się zdobyć jakiekolwiek kwalifikacje.
Oczywiście, wszystko to działo się bardzo, bardzo dawno temu. Skończyłem osiemnaście lat i lubię
myśleć, że mam dużo rozsądniejszy i wyważony stosunek do tych spraw. Tak więc wyniki z egzaminu
drugiego poziomu są — stosunkowo — nieistotne. Poza tym przekonanie, że można
zmierzyć inteligencję poprzez jakiś śmieszny, przestarzały system egzaminów pisemnych, jest
oczywiście bardzo osobliwe. Co stwierdziwszy, chciałbym zaznaczyć, że mówimy o najlepszych
wynikach szkoły średniej na Langley Street w 1985 roku, prawdę powiedziawszy, najlepszych od
piętnastu lat, trzech ocenach bardzo dobrych i jednej dobrej, co daje razem 19 punktów — no tak, a
więc jednak się wygadałem — ale naprawdę, szczerze, nie uważam, że jest to szczególnie istotne,
wspominam o tym mimochodem. I w każdym razie, w porównaniu z innymi cechami, takimi jak
odwaga, powodzenie, atrakcyjny wygląd, idealna cera czy też aktywne życie seksualne, zwykła
znajomość całej kupy faktów nie jest wcale taka ważna.
Ale jak zwykł mawiać mój tato, najważniejsze w wykształceniu są możliwości, które stwarza, drzwi,
które otwiera, ponieważ w. przeciwnym razie wiedza, "sama w sobie, jest ślepą uliczką, szczególnie z
perspektywy miejsca, w którym się w tej chwili znajduję — w to późne wrześniowe, środowe
popołudnie — a mianowicie, fabryki produkującej tostery.
Spędziłem wakacje, pracując w dziale wysyłek Ashworth Electricals, co oznacza, że jestem
odpowiedzialny za wkładanie tosterów do pudełek, zanim zostaną wysłane do detalistów.
Oczywiście, istnieje ograniczona liczba sposobów, na jakie można włożyć toster do pudełka, tak więc
ogólnie rzecz biorąc, były to dość nudne miesiące, ale na plus można zaliczyć, że zarabiam 1,85 funta
na godzinę, czyli całkiem nieźle, a na dodatek mogę zjeść tyle tostów, na ile tylko mam ochotę.
Ponieważ to mój ostatni dzień w pracy, miałem nadzieję, że zauważę dyskretne podawanie z rąk do
rąk pożegnalnej kartki i zbiórkę na pożegnalny prezent, czekałem też, żeby się dowiedzieć, do którego
pubu się wybieramy na pożegnalnego drinka, ale jest już szósta piętnaście, więc wydaje mi się, że
wszyscy poszli już po prostu do domu.
Prawdę powiedziawszy, nie ma to większego znaczenia, ponieważ i tak miałem inne plany, tak więc
biorę swoje rzeczy, po drodze zabieram z szafki z materiałami biurowymi garść długopisów i rolkę
taśmy klejącej i idę na molo, gdzie jestem umówiony ze Spencerem i Tone'em.
Molo w Southend o długości 2360 jardów lub 2158 kilometrów jest oficjalnie najdłuższym molem na
świecie. Jest prawdopodobnie odrobinę za długie, szczerze mówiąc, szczególnie jeśli się niesie ze
sobą dużo piwa. Oprócz piwa marki Lager mamy dwanaście dużych puszek skola, do tego pulpeciki w
sosie słodko-kwaśnym, specjalnie przysmażany ryż i zestawy frytek z sosem curry — kuchnia całego
świata — ale gdy dochodzimy do końca mola, piwo jest ciepłe, a kupione na wynos jedzenie zimne.
Ponieważ to szczególna okazja, Tone musiał też przytaszczyć swój przenośny radiomagnetofon
wielkości małej szafy. Mimo to jego dźwięk z pewnością nie rozsadzi żadnego miasta, chyba żeby
liczyć Shoeburyness* . Odtwarza nagraną osobiście przez Tone'a składankę największych przebojów
Led Zeppelin, podczas gdy my siadamy na ławce na końcu mola i przyglądamy się słońcu,
zachodzącemu majestatycznie nad rafinerią ropy.
—Mam nadzieję, że nie zrobi się z ciebie palant — rzuca Tone, otwierając puszkę piwa.
—Co masz na myśli?
—Chodzi mu o to, żebyś nie zaczął się zgrywać na wielkiego studenta — tłumaczy Spencer.
—No cóż, jestem studentem. To znaczy będę, więc...
—Nie, ale chodzi mi o to, żebyś nie stał się zarozumiałym dupkiem i nie przyjeżdżał na Boże
Narodzenie w todze, mówiąc po łacinie i używając zwrotów „w przeważającej większości" lub
„powszechnie uważa się" i tak-dalej...
—No tak, Tone, dokładnie to będę robił.
—Lepiej nie. Bo już i tak jesteś wystarczającym dupkiem, bez konieczności stawania się jeszcze
większym.
Tone często nazywa mnie dupkiem, albo ciotą. Cała sztuczka polega jednak na tym, żeby zastosować
pewną językową asymilację i próbować potraktować to w kategoriach czułego zdrobnienia, dokładnie
tak, jak niektóre pary mówiące do siebie „skarbie" albo „kochanie". Tone zaczął wła-
2 * Shoeburyness — przylądek, fragment lądu wysunięty na południowy wschód od So-uthend-on-
Sea.
śnie pracę w magazynie Currys i zaczyna rozwijać całkiem przyjemny nieduży interes na boku,
którego źródłem jest podprowadzony sprzęt grający, dokładnie taki jak ten, który dziś przyniósł. To
jego kaseta z Led Zeppelin numer dwa. Tone lubi się nazywać „metalowcem", co brzmi bardziej
profesjonalnie niż „rockowiec" albo „fan heavy metalu". Ubiera się też jak metalowiec: dużo ja-
snobłękitnego dżinsu i długie, odrzucone do tyłu, lśniące blond włosy, niczym zniewieściały wiking.
Włosy Tone'a są, prawdę powiedziawszy, jedynym kobiecym akcentem w jego osobowości. Jest to
bowiem mężczyzna przesiąknięty brutalną przemocą. Oznaką udanego wieczoru z Tone'em jest fakt,
że wracasz do domu, a przedtem nikt nie próbował wsadzić ci głowy do muszli klozetowej i spuścić
wody. A teraz Stairway to Heaven.
Czy musimy słuchać tych cholernych hippisowskich bzdetów, Tone? — upewnia się Spencer.
— To są Zeppelsi, Spence.
— Wiem, że to są Zeppelsi, Tone, właśnie dlatego chcę, żebyś wyłączył to cholerstwo.
—Ale Zeppelsi są królami.
—Dlaczego? Dlatego, że ty tak twierdzisz?
Nie, dlatego że byli niezmiernie wpływowym i ważnym zespołem...
—Śpiewają o skrzatach, Tony. To żenujące...
—Nie o skrzatach...
—No to o wróżkach — prostuję.
— To nie chodzi tylko o skrzaty i elfy, to Tolkien, to literatura...
Tone kocha te rzeczy — książki z mapami z przodu i ilustracjami na
okładkach przedstawiającymi duże, przerażające kobiety w bieliźnie z kolczugi, trzymające w dłoniach
szerokie miecze. Typ kobiety, którą — w idealnym świecie — by poślubił. Co, w Southend, jest
prawdę powiedziawszy, dużo bardziej realne, niżbyście przypuszczali.
—A tak w ogóle, na czym polega różnica pomiędzy skrzatem i elfem?
—Nie wiem. Zapytaj Jacksona, to on jest dupkiem z kwalifikacjami.
— Nie wiem, Tone — odpowiadam.
Zaczęło się solo na gitarze i na twarzy Spencera pojawił się grymas.
— Czy to się w ogóle kiedyś kończy, czy tak się ciągnie i ciągnie, i ciągnie...
— To siedem minut trzydzieści dwie sekundy czystego geniuszu.
—Czystej tortury — mówię. — A tak na marginesie, dlaczego zawsze musimy słuchać tego, co ty
chcesz?
— Bo to mój magnetofon...
— Który zwędziłeś. Formalnie rzecz biorąc, nadal należy do Curry s.
— Tak, ale ja kupuję baterie...
—Nie, podwędzasz baterie... —. Nie te, te kupiłem.
—Ile kosztowały?
—Funt dziewięćdziesiąt osiem.
—Więc jeśli dam ci sześćdziesiąt sześć pensów, to możemy posłuchać czegoś przyzwoitego?
—Czego, na przykład Kate Bush? W porządku, Jackson, posłuchajmy wobec tego Kate Bush, wszyscy
naprawdę bardzo dobrze się bawią, słuchając Kate Bush, wszystkim naprawdę świetnie się tańczy
przy Kate Bush...
I w czasie gdy ja i Tone się sprzeczamy, Spencer pochyla się nad radiomagnetofonem, wyjmuje z
niego nonszalancko kasetę ze składanką największych przebojów Led Zeppelin i ciska ją płaskim
ruchem daleko w morze.
Tone krzyczy:
— Oj!
Następnie rzuca za nim puszką piwa i obydwaj zaczynają gonić się po molo. Lepiej nie angażować się
za bardzo w te bójki.
Tone'a zazwyczaj trochę ponosi, jakby opętał go duch Odyna, czy coś takiego, więc jeśli się wtrącę, to
zaprowadzi to nieuchronnie do takiego finału, że Spencer siedzi na moich rękach, a Tone pierdzi mi w
twarz. Siedzę więc spokojnie, piję swoje piwo i obserwuję, jak Tone usiłuje przerzucić nogi Spencera
przez balustradę mola.
Mimo że jest wrzesień, w wieczornym powietrzu daje się już wyczuć wilgotny chłód, zwiastun
zbliżającego się końca lata, i jestem zadowolony, że nałożyłem swój odkupiony z wojskowych
zapasów szynel. Nigdy nie lubiłem lata, tego, jak słońce odbija się popołudniami od ekranu
telewizora, i ciągłej presji, aby nosić T-shirty i szorty. Gdybym stanął w T-shircie i szortach przed
apteką, jestem pewny, że jakaś miła staruszka próbowałaby mi wrzucić do głowy monetę.
Nie, tak naprawdę nie mogę się doczekać jesieni, kopania w sterty liści w drodze na wykład,
ożywionych rozmów o poetach metafizycznych z dziewczyną o imieniu Emily, Katherine albo
Francois, która nosi czarne kryjące wełniane rajstopy i ma równo obcięte włosy w stylu Louise Brooks,
a potem wizyty w jej malutkim pokoju na poddaszu i kochania się z nią przed elektrycznym
grzejnikiem. Potem będziemy czytać na głos T.S. Eliota i pić wykwintne porto z dobrego rocznika z
malutkich szklaneczek, słuchając przy tym Milesa Davisa. W każdym razie tak to sobie wyobrażam.
Doświadczenie życia studenckiego. Podoba mi się słowo „doświadczenie". Sprawia, że wszystko
wydaje się jak przejażdżka w parku rozrywki Alton Towers.
Bójka zakończona i Tone wyładowuje nadmiar agresji ciskając pulpetami w mewy. Spencer wraca,
wsuwając do środka koszulę, siada obok mnie i otwiera kolejną puszkę piwa. Ma styl, obserwując go,
można by pomyśleć, że pije martini z kieliszka.
Za Spencerem będę tęsknił najbardziej. Nie wybiera się na uniwersytet, chociaż jest zapewne
najbardziej inteligentną osobą, jaką kiedykolwiek miałem okazję poznać. Nie mówiąc o tym, że jest
też najprzystojniejszy, najtwardszy i cool. Nie powiedziałbym mu o tym oczywiście, bo zabrzmiałoby
to trochę dziwnie, nie ma jednak takiej potrzeby, bo najwyraźniej i tak dobrze o tym wie. Mógłby
pójść na uniwersytet, gdyby tylko chciał, ale zawalił egzaminy; nie celowo, w dosłownym sensie, ale
wszyscy to widzieli. Na egzaminie z literatury został posadzony przy stoliku obok mnie i widziałem po
ruchach jego długopisu, że nie pisze, tylko rysuje. Odpowiadając na pytanie z Szekspira, narysował
Wesołe kumoszki z Wind-
3
soru, a przy poezji naszkicował rysunek zatytułowany „Wilfred Owen* doświadcza na własnej skórze
horroru okopów". Usiłowałem złapać jego wzrok, żeby powiedzieć mu spojrzeniem coś w rodzaju „ej,
stary, przestań", ale on trzymał głowę cały czas spuszczoną, rysując, a potem po godzinie wstał i
wyszedł, mrugając do mnie po drodze. Nie było to zawadiackie mrugnięcie, ale lekko płaczliwe
mrugnięcie zaczerwienionych oczu, niczym dzielnego szeregowca w drodze na spotkanie z plutonem
egzekucyjnym.
Potem po prostu przestał przychodzić na egzaminy. Słyszałem, jak ktoś kilka razy wspominał o
„załamaniu nerwowym", ale Spencer nie jest gościem, któremu przytrafia się załamanie nerwowe. A
nawet gdyby się tak stało, to przechodziłby je z prawdziwym stylem. Osobiście wydaje mi się, że cała
ta poza egzystencjalnych tortur w stylu Jacka Kerouaca*4 jest całkiem niezła, do pewnego momentu,
ale nie gdy zaczyna wpływać negatywnie na stopnie.
—Więc co zamierzasz robić, Spence? Mruży oczy i patrzy na mnie.
—Nie wiem, o co ci chodzi.
—No wiesz. Jeśli chodzi o pracę.
—Mam pracę.
Spencer zarejestrował się jako bezrobotny, ale pracuje również na czarno na całodobowej stacji
benzynowej przy A127.
— Wiem, że masz pracę. Ale w przyszłości... Spencer spogląda w dal na ujście rzeki i zaczynam
żałować, że poruszyłem ten temat.
— Twój problem, Brian, polega na tym, że nie doceniasz uroków życia, jakie oferuje całodobowa
stacja benzynowa. Mogę jeść tyle słodyczy,
3
* Wilfred Owen (1893-1918) —jeden z wielkich poetów angielskich czasu I wojny świato-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • Linki

    Strona Główna
    Norton Andre - Lodowa korona, ◕ EBOOK, Norton Andre
    Norton Andre - Twierdza na moczarach, ◕ EBOOK, Norton Andre
    Niebezpieczna podróż - Tove Jansson Jansson Tove ebook, Inne
    Niewidzialne życie Iwana Isajenki, ebook ko.ko
    Nos vemos! Paso a paso 4 Libro del alumno + CD EBOOK, Nauka języków(2)
    Nostalgia aniola - SEBOLD ALICE, ebook txt, Ebooki w TXT
    Nie tylko Petlura. Kwestia ukraińska w polskiej polityce zagranicznej w latach 1918-1923 Pisuliński Jan EBOOK, E-booki
    Nowe metody pracy z ludźmi. Organizacja procesów personalnych - Alicja Sajkiewicz EBOOK, Biznes i ekonomia
    Nieuczciwe praktyki handlowe w świetle prawodawstwa Unii Europejskiej Stefanicki Robert EBOOK, Poradniki
    Normand Baillargeon - Krótki kurs samoobrony intelektualnej - ebook, Praktyczna edukacja, samodoskonalenie, motywacja
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • eevah.opx.pl