[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Prolog

Gdzieś tam w pewnym malowniczym miasteczku w stanie New Jersey a dokładniej w Wyckoff mieszkała pewna śliczna brunetka.Miała na oko około 20 lat.Teraz była pogrążona jeszcze w śnie jednak już chwile później do jej nosa dotarły przyjemne zapachy,które wybudziły ją ze snu.Nadal jendak uporczywie próbowała zasnąć.Przewróciła się na drugi bok i naciągnęła bardziej kołdrę.Nie pomogło zapachy nadal docierały do jej wrażliwego nosa.Przeciągnęła się i podniosła z łóżka.Wsunęła nogi w różowe puchowe kapcie i poczłapała na dół.Weszła do kuchni i jej oczom ukazał się brunet z rozczochraną fryzurą szykujący coś przy piecu.Podeszła do niego i zakryła oczy.Chłopak tak się przestraszył,że talerz który trzymał w rękach spadł na ziemie i rostrzaskał się w drobny mak.Chłopak odwrócił się w stronę brunetki a ta wybuchnęła śmiechem

- Demetrio z czego ty się śmiejesz? - zapytał z uśmiechem.No wspominałam wam ,że dziewczyna ma na imie Demetria (Demi)Lovato?No a właściwie Demetria Jonas ale to w sumie od niedawna.Jednak wróćmy do zdarzenia z kuchni

- Josephie Adamie Jonasie z Ciebie ! - wytknęła mu język - a teraz posuń sie i ustąp miejsca mistrzyni.Chłopak posłusznie wykonał polecenie dziewczyny i poszedł do salonu.Po 15 miutach posiłek był gotowy i wspólnie zaczęli jeść.Pewnie chcecie wiedzieć jak to się stało,że Demi się w ogóle coś takiego śniło przecież w ogóle nie zna Jonasów.No dobra koniec tych zagadek cofnijmy się trzy lata wstecz gdy Demi jeszcze nie podejrzewała,ze jej życie zmieni się o 180 stopni

 

Ostatni dzień szkoły.Wybawienie dla zmeczonych szkolną rutyną uczniów.Tylko dziś i całe dwa miesiące wolności.Zero zadań domowych,zero kartkówek, zero sprawdzianów i przedewszystkim ZERO NAUCZYCIELI.Nic tylko żyć a nie umierać.Pewna brunetka właśnie stała przy swojej szafce i próbowała ją opróżnić.Co wcale okazało się nie być łatwym zadaniem.Nie miała pojęcia,że przez ten rok zebrało się tam tyle rupieci.Wyciągała z niej pokolei jakieś stare zdjęcia klasowe z różnych wycieczek oraz inne fotki głównie jej samej.No tak trzeba przyznać,że nie była zbyt lubiana pomimo tego,że występowała w serialu telewizyjnym nikt nie chciał się z nią zadawać.Potem w ogromniastym pudle, które było juz prawie pełne a opróżniła dopiero malutką część szafki, wylądowało zdjęcie Jonasów, które ściągnęła z drzwiczek swojej szafki.Muszę dopowiedzieć,że jest ich wileka fanką idzie to poznać na każdym kroku zaczynając od szafki a na pokoju kończąc.Wszędzie gdzie sie tylko da widać jej uwielbienie do tego zespołu.Po kolejnym kwadransie mozolnej pracy wreszcie jej szafka opustoszała zupełnie.Chwyciła z ledwością pudło i pomaszerowała do sekretariatu oddać kluczyk a następnie opuściła szkołe.Nie powiem żeby łatwo jej było dźwigać to pudło.Droga do domu zajęła jej dużo więcej czasu niż zazwyczaj dlatego też gdy tam dotarła na jej twarzy zagościł ogromniasty uśmiech.Otwarła drzwi do domu i jej oczom ukazał sie wielki przedpokój gdzie też położyła a właściwie rzuciła pódło.Zdjęła swoje buty i ułożyła obok wcześniej wspomnianego przedmiotu.

- Cześc mamo, cześc tato - powiedziała wchodząc do salonu i zaraz zajęła miejsce obok taty na ogromnej waniliowej kanapie

- Demi..

- Tak mamo? - krzyknęła w strone kuchni gdzie aktualnie znajdowała się jej rodzicielka

- Masz jakies plany na te wakacje?

- Hmm jak narazie nie a co?

- To się dobrze składa

- Mamo a co?

- Nawet bardzo dobrze..

- MAMO - krzyknęła a jej rodzicielka spojrzała na nią dziwnym wzrokiem - a czemu pytasz?

- A no tak zapomniałabym.Pamiętasz mojego znajomego tego, który ma obóz?

- Tak ii? - zapytała Demetria

- I on potrzebował kogoś kto mógłby uczyć tam przez wakacje śpiewu i tak dalej

- MAMO ty chyba nie? - zapytała z nadzieją

- A ja sobie pomyślałam, że się ucieszysz.Od zawsze lubiłaś spiewać i powiedziałam mu,że tam pojedziesz

- Mamoooo - oo tak radość jaka z niej emanowała była nie do opisania - dlaczego mnie nie zapytałaś?Co ja tam mam robić przez CAŁE wakacje?Nikogo tam nie znam, pewnie to będzie banda dzieci i ja mam ich czegokolwiek uczyć?

- Ojej nie narzekaj ma być jego bratanek.Jest w twoim wieku

- No świetnie jeszcze będe sie użerać z rozpieszczonym bratankiem pana Braun'a.No poprostu ekstra wakacje - zrobiła nachmurzoną minę -  Kiedy mam tam jechać? - rzuciła podenerwowana juz cała sytuacją

- Jutro

- Ekstra - powiedziała i podniosła się w celu udania do pokoju.

- A ty dokąd moja panno?

- Spakować się - ruszyła w strone przedpokoju

- O nie nie.Najpierw obiad! - rzuciała za nią mama

- Straciłam apetyt  -  odkrzyknęła mamie i zniknęła na schodach

- Ach ta młodzież - westchnęła Denisse Lovato ale tego jej córka juz nie usłyszała.Weszła do swojego pokoju głośno trzaskając drzwiami.Włączyła piosenkę ....No widomo,że Jonasów a konkretniej Appreciate.Od zawsze ta nuta ją uspokajała.Usiadła na łóżku i zaczęła głęboko oddychać.Nie pomogło nigdy nie mogła usiedzieć na jednym miejscu.Wstała i wyciągnęła z pod łóżka walizkę.Wrzuciła do niej potrzebne rzeczy po czym poszła pod prysznic.Wracajac dopięła zamki walizki uprzednio wrzucając tam stary wyblakły zeszyt i poszła spać

 

 

1.Tak się zaczęło a jak potoczy i zakończy?

- Jesteśmy - usłyszała Demi gdy po paru godzinach dojechali w końcu nad jeziorko

- Super - zabrała swoje rzeczy i wysiadła z samochdu.Jej oczom ukazał się piekny widok co minimalnie poprawiło jej humor.Nie na długo bo juz za chwilę zapomniała o pięknej przyrodzie a przypomniała sobie dlaczego tu jest

- To kochanie do zobaczenia w sierpniu na finale.Będziemy dzwonić - usłyszała już tylko po czym samochód odjechał a ona została sama jak palec nie wiedząc gdzie sie udać.Stała jeszcze przez chwile w miejscu po czym wzięła swoje rzeczy i ruszyła w stonę bliżej nieokreśloną.

 

Brunetka zapukała do drzwi.Nikt nie odpowiadał.Spróbowała jeszcze raz jednak i tym razem nie usłyszała żadnej odpowiedzi.Pchnęła drzwiczki domu i weszła do środka.

- Halo.Jest tu kto? - zapytała i rozjerzała się po pomieszczeniu.Na pierwszy rzut oka mogłoby sie wydawać,że nie ma tu nikogo jednak to tylko pozory a pozory przecież mylą.Dziewczyna przyjrzała sie dokładniej i dostrzegła jakąś postac śpiącą na fotelu.Podeszła do niej i lekko szturchnęła w ramię.

- Przepraszam..

- Co?Co się dzieje? - wrzasnęła owa osoba, która okazała sie byc mężczyzną  jak i dyrektorem obozu czego w sumie Demi dowiedziała sie chwile później

 

Ogromna limuzyna właśnie dojechała do Camp Rock a w jej środku toczyła się zacięta kłótnia pomiędzy trójką chłopaków tam siedzących

- Wy sobie żartujecie,że mam tutaj spedzić całe lato?

- Nie żartujemy.Stary za bardzo się gwiazdorzysz a to nie podoba się ludziom z wytwórni co oznacza,że nam też - powiedział chłopak o kręconych włosach.Najmłodszy z całej trójki

- Szczerze?To mnie to wogóle nie obchodzi - odezwał sie najstarszy z nich, który do tej pory siedział cicho.Widząc mordercze spojrzeie młodszego brata szybko dodał - strasznie nam się to nie podoba

- Nie będę sie bujał z tymi frajerami!

- Ojej już nie marudź.Nie będziesz sam jakaś córka znajomej wujka Braun'a ma teć prowadzić zajęcia

- No toś mnie pocieszył.Nie dość,że cała banda dzieciaków to pewnie rozwzeszczana fanka.Ekstra

- Brachu popatrz na to z innej strony świeże powietrze,rekreacja

- O a weź mi zrób na warsztatach karmink - wypalił najstarszy z braci.Joe spojrzał na niego z pod byka i wysiadł z samochodu

- Powiem wam jedno:Zemszczę się!

- To dwa a nie jedno - usłyszał zanim limuzyna z braćmi odjechała.Przewiesił gitare przez ramię i powędrował do dobrze znanego sobie domku

 

- Jestem Demetria Lovato.Miło mi pana poznać - powiedziała brunetka do kierownika obozu

- Naprawdę cieszę się ,że zgodziłaś się mi pomóc.Uratowałaś mi życie - usłyszała dziewczyna

- Och naprawe to nic - odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem

- Tylko tak mówisz a przecież pewnie miałaś plany na wakacje - zaczął

- Nie wcale nie - szybko odpowiedziała gdyż miała dośc tej dziwnej rozmowy jaką toczyła ze znajomym mamy

- No nic za chwile powinien być...- nie musiał kończyc bo w tym momęcie drzwi do domku się otwarły a w nich stanął nie kto inny jak JOE JONAS!.Demi wytrzeszczyła oczy z niedowierzaniem

- Cześc wujku - podszedł do mężczyzny, który stał obok i uścisnął mu dłoń - Miło Cię widzieć

- Tak Joe Ciebie tez.Cieszę się ,że nam pomożesz.Zapomniałbym to jest Demi

- Cześć - chłopak odwrócił sie w jej stronę - Jestem Joe

- Wiem kim jesteś - wydusiła z siebie nadal nie mogąc uwierzyć,ze obok niej stoi najprawdziwszy Jonas

- Tak więc skoro już poznałeś Demetrię to możecie razem mieszkać

- Świetnie - odezwali sie onoje naraz

 

Godzine później siedziała w "swoim" pokoju.No jeżeli można swoim pokojem nazwać pokój,który dzieli się z inną osobą. Siedziała na łózku i pisała esemesa do swojej najlepszej przyjaciółki.Akurat była sama gdyż szanowny pan Jonas gdzieś wybył.Znają się ledwie od godziny a  Demi już zdążyła zmienić o nim zdanie.Zawsze wydawało jej się,że jak ktoś jest wielką gwiazdą to wcale nie musi sie szarogęsić i pomiatać innymi.Niestety wyżej wspomniana osoba obaliła skutecznie to przekonanie.Skończyła pisać esemesa i schowała swój telefon do spodni.Wstała z łóżka i podeszła do swojej jeszcze pełnej walizki.Wyciągnęła z niej zeszyt z piosenkami.Jej piosenkami.Wzięła długopis i zaczęła coś skrobać w zeszycie.Była już w połowie kiedy usłyszała szczęk otwieranego zamka.Szybko schowała zeszyt pod poduszkę kiedy ujrzała pana idealnego gwiazdę

- Co tam chowasz? - zapytał kiedy tylko wszedł do pokoju

- Nie twój interes! - odpowiedziała dziewczyna

- Czy ty wiesz kim ja jestem?

- Och ciężko nie wiedzieć - odpowiedziała z sarkazmem

- No to w takim razie kim?

- Panem ja wiem wszystko najlepiej i jestem najlepszy bo nazywam się JONAS - zaśmiała się pod nosem z miny Jonasa

- Coś ty powiedziała?

- To co słyszałeś

- Jeszcze pożałujesz swoich słów

- Już się b... - nie zdążyła dokończyć gdzyż rozległ się dźwięk piosenki Tonight oczywiście nie kogo innego jak tylko Jonasów.Joe wytrzeszczył na nią oczy a ta niczym nie przejmując sie odczytała esemesa.Jednak nie odpisała od razu postanowiła zrobić to później.Rzuciła telefon na łóżko widząc to Joe odezwał się

- Co to było?

- Sms?Słyszałes o czymś takim?A no tak pewnie nie bo ty.. -miała zamiar kontynuować ale przerwał jej tym razem chłopak

- Doskonale wiesz,że nie o to pytam.Co to była za piosenka? - zapytał ale doskonale znał odpowiedź

- O czyżby wielki pan Joshep Jonas nie poznawał własnego utworu? - o tak z cała pewnością pytanie retoryczne

- Jasne,że poznaje

- To po co się pytasz?

- Jesteś naszą fanką? -zignorował pytanie Demi

- Byłam aż do dzisiaj.Dobranoc - powiedziała i odwróciła się plecami do chłopaka.Byłam aż do dzisiaj? - to pytanie krążyło w głowie chłopaka jeszcze długi zcas.Czy to znaczy,że przez niego juz nie jest?A zresztą co tam jedna fanka mniej więcej nie robi różnicy - z taką myślą wreszcie zasnął.

 

 

2.Szereg niefortunnych wydarzeń

Słońce oświetlało twarz chłopaka, który próbował się jeszcze wyspać.Co się dziwić skoro jeszcze do wczoraj jego życie było jedna wielka sielanką ale zawsze znajdzie się ktoś kto nam w tym przeszkodzi!Joe rozejrzał sie po pokoju jednak nie zobaczył tam tej brunetki, którą spodziewał sie ujrzeć.Wstał i poszedł do łazienki.Cały czas myśląc o wczorajszej rozmowie z dziewczyną.Jest ich fanką a jednak nie piszczała na jego widok ani nic z tych rzeczy.Może powinien ją przeprosić?A może powinien zostawić przebieg sytuacji własnemu losowi?Nie chyba zdecydowanie powinien ją przeprosić.Wyszedł z łazienki i miał zamiar znaleźć Demetrię jednak jego uwagę przykuł przedmiot leżący na łóżku brunetki a mianowicie jej telefon. Podszedł do niego i przez chwilę się zawachał bo w końcu nie powinien skoro to jej prywatna rzecz.Jednak ciekawość zwyciężyła.Wszedł na skrzynkę nadawczą i przeczytał ostatnio wysłany sms.

 

Sel

Zgadnij kto okazał sie być bratankiem tego znajomego mojej mamy.No dobra i tak nie zgadniesz więc Ci powiem JOE JONAS.Dasz wiarę?Mieszkam w jednym domku z największym ciachem na świecie.Ale jest gorsza sprawa pan wielki arytsta jest kompletnym bałwanem!Znamy się do godziny a już go nie lubię.Nie no dobra kogo ja oszukuje może i jest idiotą ale i tak go kocham!!A co tam

Odpisz szybko

Demi

 

Zszokowały go troszeczkę słowa brunetki.Utwierdził się jeszcze bardziej w przekonaniu ,że jest ich wielką fanką a jednak nie piszczała na jego widok.Czuł,że powinien ją teraz naprawdę przeprosić.Miał zamiar dowiedzieć się co odpisała ta cała Sel jednak coś mu przeszkodziło

- Ty gwiazda teraz ma... - do domku wpadła brunetka jednak gdy zoabczyła co chłopak trzyma w reku urwała natychmiast.

- Demi ja - zaczął nieśmiało kiedy skumał,że nadal trzyma w ręku jej telefon

- Wiesz co to znaczy prywatnośc? - zapytała opanowana ale w środku cała wrzała.Domyślała się co chłopak przeczytał i jeżeli jej obawy są słuszne to przeczytał sms do Sel, w którym mówi jak go uwielbia?

- D.. - znów prółbował coś powiedzieć a ona znów mu przerwała

- Wiesz?

- Ja..

- Wiesz do cholery  czy nie? - nie mogła już dłużej się powstrzymywać

- Owszem wiem

- Więc co robisz z moim telefonem? - jej ton troszeczkę się uspokoił jednak nie do końca!

- To nie tak jak myslisz...

- Skąd możesz wiedziec co ja myślę?

- Nie jestem az takim bałwanem za jakiego mnie uważasz! - nie miał zamiaru tego powiedzieć?Jakos tak samo mu wyskoczyło.A jednak przeczytał!!O matko no to teraz jestem skończona i wyjdę na kolejną fankę.Ekstra - takie myśli krążyły w głowie brunetki.

- Pozwolił Ci ktoś czytac moją korespondencję?

- DO JASNEJ CIASNEJ GDZIEŻ WY SIĘ PODZIEWACIE - usłyszeli nagle czyjś głos

- Już idziemy - krzyknął chłopak w stronę z której dochodził głos - dokończymy później.Demi z obrażona miną i komórką w kieszeni wyszła z domku

 

Szłam do głównej sali gdzie odbywały sie próby.Gdzieś tam za mną w tyle szedł pan wielka gwiazda.Nie bardzo mnie to obchodziło!Byłam na niego wściekła tak samo jak na siebie.Ja głupia zostawiłam telefon w domku! Ja głupia pisałam takiego sms'a do Seleny.Świetnie poprostu świetnie teraz największe ciacho na świeice wie,że ich ubóstawiam a zwłaszcza jego.No chyba lepiej już być nie może.Doszłam na miejsce i otwarłam drzwi.Kiedy weszłam wszystkie oczy zwróciły się na mnie ale zaraz potem spowrotem powędrowały w bliżej nieokreślone mi strony.Stanęłam w rogu sali i czekałam.Chwilę później przyszedł p.Braun i jakaś kobieta.Wszedł na scenę

- Witam was moi kochani na Camp Rock - euforia i piski wszystkich obozowiczów - w tym roku waszymi animatorami będą dwie osoby a nie jak co roku jedna.Teraz przedstawiam wam Demetrię. - czy ja juz kiedyś wspominałam,że nie nawidze jak się tak ktoś do mnie zwraca? Nie?To mówię wam to teraz nie cierpię tego!Od zawsze można mnie tym doprowadzić do szału!No nic teraz ja weszłam na scenę

- Cześc jestem Demi.Miło mi was poznać i mam nadzieje,że będziemy jakoś w zgodzie razem pracować - zeszłam i stanęłam obok tej kobiety a moje miejsce zajął spowrotem nasz organizator

- A teraz czas na naszego gościa specjalnego powitajmy JOE JONAS'a - matko nie wiedziałam,że tak zareaguja.No dobra wiedziałam doskonale.Moje uszy! Chyba powinnam wziąć ze sobą jakieś zatyczki albo coś w tym stylu.

- Cześć jestem Joe Jonas ale wy już to pewnie wiecie.Będę z wami pracował a ze zwycięscą nagram płytę no dobra my nagramy - och ten jego uśmiech za chwilę sie rozpłynę!

- Joe mogę z tobą chodzic? - wypaliła nagle jakaś laska.Wszystkich nas zatkało a juz najbardziej to chyba Joe'go.Stał tam jak słup soli a ja się pod nosem śmiałam.No dobra ale tego co się stało później chyba tego do końca nie przemyślałam i w ogóle nie wierzę,że ja na to wpadłam a co dopiero wykonałam.Podeszłam do mikrofonu a właściwie wcisnęłam się pomiędzy niego a Joe'go

- Wybacz złotko ale on już ma dziewczynę - mój głos chyba do niej dotrał bo usiadła ze skwaszona miną a całą resztę zatkało jeszcze bardziej.No oczywiście w tym mnie kiedy dotarło do mnie co właśnie powiedziałam i co w ogóle zrobiłam!Główny obiekt tego zamieszania stał cały skołowany i nie odzywał sie chyba brakło mu słów. - nieprawdaż kochanie? - tym razem zwróciłam się do bruneta, którego zdawało się,że dopiero mój głos obudził z transu

- Dokładnie słonko - o matko zaraz padnę JOE JONAS powiedział do mnie słonko i zaraz potem chwycił mnie za ręke.No w sumie to nic takiego ale jednak to wielka gwiazda, z która przy okazji nie układa mi się zbyt dobrze.Zeszliśmy ze sceny nadal trzymając się za ręce.czekalismy tak razem aż wszyscy wyjdą.Gdy już ostatni obozowicz opuścił salę puściłam ręke bruneta i wybiegłam z tamtąd. Biegłam prosto przed siebie sama nie miałam pojęcia gdzie byle daleko od tego wszystkiego. Nogi poniosły mnie nad jezioro.Usiadłam na molo i rozmyślałam.Rozmyślałam nad tym co się stało.O nie ja nie wrócę do domku przecież on mnie chyba udusi.Zresztą co ja gadam on mnie od razu zabije a nie udusi!Chociaż w sumie chyba na to samo wyjdzie.Zaczęło się pomału ściemniać a ja nadal tam siedziałam i chyba siedziałabym tam jeszcze długo gdyby nie czyjaś ręka na moim ramieniu.Tak się wystraszyłam,że to Joe ,że aż wpadłam do wody!

 

 

3.Przybliżył się do mnie..

- Nic Ci nie jest? - zapytała jakaś dziewczyna a już po chwili wyciągnęła mnie z jeziorka.A niech to jestem cała mokra no super wyjde na jeszcze wiekszą idotkę niz już wyszłam ale czyja to wina?

- Nie chyba nie - powiedziałam keidy poczułam grunt pod nogami

- A tak przy okazji to jestem Alyson

- Miło Cię poznać.Demi - podałam jej rekę a ona ją uścisnęła

- Naprawdę chodzisz z Joe Jonasem?

- Taa jakoś tak wyszło - a co miałam powiedzieć? Nie no coś ty to było kłamastwo na całej linii?Ja go w sumie rzeczy wogóle nie lubię?Taa jasne już to widze

- Łał. Ty to masz szczęście

- Tak chyba tak - zawachałam się przez chwile no bo niby mam ale jednak nie mam.No bo przecież tak naprawdę wcale a wcale z nim nie chodzę

- Chyba?

- Wiesz co Aly nie obraź się ale jestem przemoczona i zmęczona więc idę do domku się ogrzać.To do jutra pa - miałam dość tej rozmowy a nawet bardzo dość.Nie mam zamiaru gadać z kimś kto odzywa się do mnie tylko dlatego,że chodzę z Jo Jonasem.No dobra nie chodzę ale oni wszyscy tak myśla i niech tak pozostanie.

- Pilnuj Joe'go i uważaj na Meaghan - krzyknęła do mnie ale ja szłam nadal dalej ale w pewnym momencie dotarło do mnie że nie wiem kto to jest Meaghan.Odwróciłam się w strone gdzie jeszcze pzred chwilą stała Alyson ale jej już nie było.No nic idę do domku a tego kim jest ta cała Meaghan dowiem sie jutro.

 

Chodziłem w tę i spowrotem.Martwiłem się o Demi bo trochę ją polubiłem pomimo tego,że nasza znajomość nie zaczęła się szczególnie dobrze.Myślałem nad tym co zrobiła dziś rano.Nie musiała a jednak poświęciła się dla mnie i teraz zapewne będzie musiała udawać moją dziewczynę, a przeież ma mnie za bałwana.Ale ten świat jesyt poplątany!Choć z drugiej strony wcale nie przeszkadza mi ta cała gra bo z której strony by nie spojrzeć mam z tego układu korzyści.Chodze z ładna i mądrą dziewczyna a reszta trzyma sie na dystans.

 

Szłam jak najwolniej i próbowałam jak najdłużej odwieść moment spotkania z Joe.Jednak wszystko kiedyś sie kończy i niestety moja droga dzieląca jeziorko od naszego domku też się skończyła na moje nieszczęście.Weszłam do domu i trzasnęłam tak mocno drzwiami,ze omal nie wypadły z zawiasów.Chyba w przyszłości powinnam pamiętać,że te domki nie są już takie nowe i prędzej czy później mogą się rozpaść a ja się do tego właśnie przyczyniam.Moje efektowne wejście poruszyłoby chyba nawety umarłego a niestety Jonas do takiego rodzaju nie należy więc i on zainteresował się moją osobą

- Demi - zaczął ostrożnie przypatrując mi się jakbym spadła z księżyca.Wyglądam jakoś dziwnie czy jak?Spojrzałam na siebie i skumałam czemu się tak na mnie patrzy.Jestem cała mokra.Weszłm do łazienki ignorujac Joe'go.Wzięłam ciepły prysznic i wróciłam do pokoju.Odwróciłam sie do Jonasa z zamiarem powiedzenia czegoś ale kiedy spostrzegłam jego oczy,które o mało nie wypadły mu z oczodołu zaczełam się śmiać

- Z czego  sie śmiejesz? - zapytał

- Z ciebie odpowiedziałam - dławiąc się ze śmiechu

- Doprawdy - zapytał.Ta rozmowa zaczyna mi się nie podobać.Przestałam się śmiać

- Coś nie tak?

- Nie w sumie nie ale czekaj nie codziennie ma się takie widoki - puścił do mnie zalotne oczko i teraz to on zaczął się śmiać.Co tu jest grane?

- O co ci chodzi? - spytałam skołowana całą ta rozmowa

- Nie o nic chociaż w sumie chyba o to,że jesteś w samym ręcznkiu?A może jednak nie to ? - udał pozę myslącą ale chyba mu nie wyszło

- Cooooooooooooooo? - wrzasnęłam najgłośniej jakl tylko umiałam a chłopak zatkał sobie uszy.Spojrzałam na siebie i wiecie co? Byłam w samym ręczniku.Moje policzki natychmaist nabrały koloru dojrzałego buraczka.Zakryłam się kołdrą i spowrotem poszłam do łazienki tym razem już z ubraniami w rękach.Gdy wróciłam juz przebrana do pokoju Joe już się nie śmiał.

- Dziękuje - powiedział.Wybiło mnie to totalnie z rytmu i z całej tej jakże dziwnej sytuacji

- Co? - zapytałam dość mało inteligentnie?Ale co tam.Moje policzki nadal były różowiutkie ale już nie tak bardzo jak przed chwilą

- Dziękuję - powtórzył jeszcze raz

- Ale za co?

- Za to co zrobiłaś dziś rano - a niech to a miałam nadzieję że jakoś ominie mnie ta rozmowa ale teraz już chyba raczej nie mam na co liczyć

- Nie ma o czym mówić - rzuciłam i podeszłam do łóżka.Położyłam kołdrę po czym na nim usiadłam

- Oj jest naprawdę jest - zaczął się zbliżać w moją stronę

- Nie naprawdę nie ma - zaczęłam się bać i posuwałam się w tył jednak już po pierwszym ruchu natrafiłam na ścianę a brunet podszedł do mnie i usiadł na łóżku zaraz koło mnie

- Nie każda fanka ma zaszczyt chodzenia ze mną  - o i prosze znów powrócił pan wielki piosenkarz od siedmiu bolesci.Co ja gadam?Joe Jonas piosenkarzem od siedmiu boleści?Chyba za dużo wody wlało mi się do mózgu przy wpadce z jeziorkiem

- Co? - zapytałam ale chyba nie chciałam znać odpowiedzi na to jakże wysoce inteligentne i niestosowne moje pytanie

- A no to kochanie - przybliżył się do mnie jeszcze bardziej i POCAŁOWAŁ.Matko jak on bosko całuje.Zaczęliśmy całować się coraz namietniej.On objął mnie w talii i położył na łózku a ja wplotłam ręce w jego włosy.Jendak w odpowiedniej chwili przyszlo opamiętanie.Zrzuciłam go z siebie przy okaji zrzucając go również na podłoge a ja sama zeskoczylam z łóżka jakby sie conajmniej paliło

- Co ty do cholery wyprawiasz - wrzasnęlam na caly glos.Ojej chyba tochę przesadzialam.Joe pozbierał sie z podłogi i wstał.O kurcze on jest wyższy ode mnie zaczynam sie bać i to całkiem, całkiem serio!

- No nie mów kotek,że tego nie chciałaś

- A WŁAŚNIE ŻE POWIEM

- Dobra dobra ja wiem swoje.Lecisz na mnie jak każda - tego było już za dużo!Podniosłam ręke z zamiarem przywalenia mu z tzw.liścia ale on był szybszy chwycił moja ręke i przyciagnał mnie do siebie i nachylił się nad moim uchem

- Wiem,że ci się podobam - powiedział a po moich plecach przeszły ciarki.Powiedział to i puścił mnie a sam wszedł do łazienki.Wróciłam spowrotem na łózko.Moje policzki piekły niemiłosiernie.Byłam cała czerwona a na plecach ciągle czułam ten dreszcz, który przeszedł mnie w chwili gdu chłopak powiedział mi do ucha te słowa.Oj coś czuję ,że to będą ciężkie dwa miesiące.Zgasiłam lampke przy łózku i w ten sposób w pokoju powstała całkowita ciemnośz.Jedynym zródłem światła stała się cieniutka stróżka padająca spod drzwi łazienki.Po chwili takowe uchyliły sie a ja ujrzałam Jonasa w samym ręczniku i kropelkach wody spływajacych po jego umięsnionym torsie,któe błyszczały w padającym na niego świetle.Udałam,że śpie i po chwili usłyszałam skrzypanie łóżka które oznaczało to,że Jonas właśnie poszedł spać.Odetchnęłam z ulgą i po krótkim czasie sama udałam się do krainy Morfeusza

 

 

4.Odrobina prawdy z szczyptą szczerości

Wschód i zachód słońca dwie tak oczywiste sprawy a jednocześnie tak odległe.Słońce musi zajść by później wzejść na nowo.Z każdym wschodem rodzi się nowa dusza,która dostaje szansę na przeżycie kolejnych tysięcy wschodów i zachodów.Jednak aby nowa dusza dostała taka szansę jakaś musi zniknąć i na zawsze stracić mozliwość przeżwania tego daru.Ktoś z zachodem umiera aby ktoś inny z wschodem mógł zacząć życ.Nieprzerwany cykl.Nic nie da się z nim zrobić bo tak jest i już.Dlaczego ktoś rozdaje za nas karty w grze zwanej życiem?Dlaczego nie każdy z nas ma szansę w takową grę zagraś?Czy każdy z nas musi grać według ściśle ułożonego planu przez kogoś innego, silnijeszego od nas.Przez kogoś na kogo nie mamy wpływu?Dlaczego jesteśmy tylko pionkami w grze, która ma ściśle określone zasady?Zasady określone przez kogoś na kogo my nie mamy wpływu.Dlaczego jesteśmy pionkami w grze a nie rozdającymi karty?Tak samo jak z wschodem i zachodem słońca aby nowa dusza miała szansę zagrać w grę zwaną życiem jakaś inna musi swoja grę zakończyc bezpowrotnie.By ktos mógł zostać nowym pionkiem w tej ściśle określonej grze inny pionek musi przegrać swoją partyjkę ze śmiercią.Nie ma odwrotu takie są zasady.Rodzisz się i umierasz.Jeden nieprzerwany krąg od tysiącleci.Wciąz taki sam nieprzerwany i niezmienny.

 

Obudziłam się kiedy słońce dopiero zaczęło pojawiać się na horyzoncie.Miałam zamiar jeszcze pospać ale nic z tego. Nieubłagane minuty płynęły a ja wciąż nie spałam.Wstałam i udałam się do łazienki.Najciszej jakt tylko potrafiłam wzięłam prysznic i ubrałam dres.Wróciłam do pokoju wzięłam MP4 i wyszłam z domku.Nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić postanowiłam tochę pobiegać.Rusz...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • Linki

    Strona Główna
    Nicholas Sparks - Anioł Stróż, ebooki
    Nowożytne portrety profesorów Akademii Krakowskiej w zbiorach Collegium Maius Anna Jasińska red. FULL, I jak Inne
    Nowy taniec la-ba-da, eBooks txt
    Niziurski Edmund - Wyraj, PONAD 12 000 podręczniki, N -192
    Nowicka - notatka na 30.10, SOCJOLOGIA, antropologia kultury
    Nikodem, Politechnika Wrocławska inżynieria materiałowa 2012, biomateriały nikodem
    Nora Roberts - Macgregorowie - Szczesciara, Ebooki, NORA ROBERTS
    Niemojewski Andrzej - Dusza żydowska w Zwierciadle Talmudu, Technika, Duchy
    Nora Roberts - Zrodzona z Ognia, Nora Roberts
    Nowożeńcy - Bjørnstjerne Martinus Bjørnson - ebook, Obyczajowe
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • eevah.opx.pl