[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nora Roberts
Amanda
PROLOG
Bar Harbor, 8 czerwca 1913
Po południu wybrałam si
ħ
na urwisko. Dzie
ı
, pierwszy dzie
ı
po naszym powrocie do
Towers, był słoneczny i ciepły, a łoskot fał rozbijaj
Ģ
cych si
ħ
o skały brzmiał tak samo jak przed
dziesi
ħ
cioma długimi miesi
Ģ
cami. Na bł
ħ
kitnozielonej wodzie kołysała si
ħ
łódka rybacka, obok
niej przemkn
ħ
ła
Ň
aglówka. Na pozór wszystko było tak jak wtedy, a jednak zaszła zmiana, od
której niebo spochmurniało, a moj
Ģ
dusz
ħ
okryła ciemna mgła.
Nie było go tam.
Nie powinnam marzy
ę
,
Ň
e znów go spotkam w tym samym miejscu, gdzie widywałam go w
zeszłym roku,
Ň
e znów zobacz
ħ
, jak maluje, ociera p
ħ
dzel o płótno, jakby si
ħ
fechtował Nie
powinnam wyobra
Ň
a
ę
sobie, jak si
ħ
odwraca od sztalug i patrzy na mnie swoimi przenikliwymi,
zielonymi oczami. Mój Bo
Ň
e, nie powinnam wyczekiwa
ę
jego u
Ļ
miechu, jego pierwszych słów!
A jednak wyczekiwałam i marzyłam o tym.
Z dudni
Ģ
cym sercem wyszłam z domu i pobiegłam przez trawnik, przez ogród, w dół po
zboczu.
Urwisko wygl
Ģ
dało tak samo jak przed rokiem. Wysokie, dumne skały wbijały si
ħ
w czyste
letnie niebo. Morze było prawie nieruchome i odbijało bł
ħ
kit nieba tak,
Ň
e czułam si
ħ
jakby
zamkni
ħ
ta we wn
ħ
trzu bł
ħ
kitnej kuli. Spod moich stóp staczały si
ħ
kamienie i wpadały w sycz
Ģ
ce,
rozbijaj
Ģ
ce si
ħ
o podnó
Ň
e urwiska fale. Za mn
Ģ
wznosiły si
ħ
wie
Ň
e letniego domu, domu mojego
m
ħŇ
a, aroganckie... i jak
Ň
e pi
ħ
kne.
Jakie to dziwne,
Ň
e kochałam dom, w którym czułam si
ħ
tak nieszcz
ħĻ
liwa!
Musiałam sobie przypomina
ę
,
Ň
e nazywam si
ħ
Bianca Calhoun i jestem
Ň
on
Ģ
Fergusa
Calhouna, szcz
ħĻ
liw
Ģ
matk
Ģ
Colleen, Ethana i Seana, szanowan
Ģ
kobiet
Ģ
, obowi
Ģ
zkow
Ģ
Ň
on
Ģ
i
oddan
Ģ
matk
Ģ
. Moje mał
Ň
e
ı
stwo nie jest przepełnione uczuciem, ale to nie zmienia sensu
przysi
Ģ
g, które składałam. W moim
Ň
yciu nie ma miejsca na romantyczne fantazje i grzeszne
marzenia.
Mimo wszystko stałam i czekałam, lecz on si
ħ
nie pojawił. Christian, kochanek mojego
serca, nie przyszedł. Mo
Ň
e ju
Ň
nie ma go na wyspie. Mo
Ň
e spakował p
ħ
dzle i płótna, zostawił swój
domek i pojechał malowa
ę
jakie
Ļ
inne morze, jakie
Ļ
inne niebo, inne chmury...
Dobrze wiedziałam,
Ň
e tak byłoby najlepiej. Odk
Ģ
d spotkałam go zeszłego lata, nie
upłyn
ħ
ła godzina, w której bym o nim nie pomy
Ļ
lała... mam jednak m
ħŇ
a, którego szanuj
ħ
, i troje
dzieci, które kocham bardziej ni
Ň
własne
Ň
ycie. To im musz
ħ
pozosta
ę
Wierna, a nie
wspomnieniom czego
Ļ
, co nigdy nie istniało. I nigdy nie mogłoby zaistnie
ę
.
Sło
ı
ce zachodzi. Siedz
ħ
tu i pisz
ħ
, przy oknie mojej wie
Ň
y. Wkrótce b
ħ
d
ħ
musiała zej
Ļę
na
dół I pomóc niani uło
Ň
y
ę
dzieci do snu. Mały Sean lak bardzo urósł,
Ň
e zaczyna ju
Ň
stawa
ę
na

Ň
ki. Niedługo b
ħ
dzie biegał tak szybko jak Ethan. Colleen, czteroletnia dama, chce mie
ę
now
Ģ

Ň
ow
Ģ
sukienk
ħ
.
To o nich musz
ħ
my
Ļ
le
ę
, o moich dzieciach, moich skarbach, a nie o Christianie.
Dzisiejsza noc b
ħ
dzie spokojna, jak niestety rzadko kiedy zdarza si
ħ
na wyspie Mount
Desert. Fergus wspominał ju
Ň
o wielkim przyj
ħ
ciu z ta
ı
cami, jakie chce wyda
ę
w przyszłym
tygodniu. Musz
ħ
...
On tam jest! Na dole, pod urwiskiem. Z tej odległo
Ļ
ci, w zmierzchaj
Ģ
cym
Ļ
wietle,
przypomina cie
ı
, ale wiem,
Ň
e to on. Wstałam, przyło
Ň
yłam dło
ı
do szyby i wiedziałam na pewno,
Ň
e patrzy w gór
ħ
i gor
Ģ
czkowo szuka mnie wzrokiem. Cho
ę
to zupełnie niemo
Ň
liwe, mogłabym
przysi
Ģ
c,
Ň
e słysz
ħ
, jak woła mnie po imieniu.
Bianca.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Był jak pot
ħŇ
na, umi
ħĻ
niona
Ļ
ciana, odziana w d
Ň
insy. Gdy na niego wpadła, poczuła,
Ň
e
całe powietrze uciekło jej z płuc, a paczki wysun
ħ
ły si
ħ
z r
Ģ
k. Spieszyła si
ħ
, wi
ħ
c nawet nie
spojrzała na niego, tylko od razu pochyliła si
ħ
, by pozbiera
ę
rozsypane rzeczy. Mógłby troch
ħ
uwa
Ň
a
ę
, jak chodzi!
Miała ochot
ħ
rzuci
ę
mu ostr
Ģ
uwag
ħ
, ale gdy jej wzrok zatrzymał si
ħ
na zdartych
podeszwach jego butów, natychmiast ugryzła si
ħ
w j
ħ
zyk. Przykl
ħ
kła obok butiku, z którego
wła
Ļ
nie wyszła, i si
ħ
gn
ħ
ła po rozrzucone paczki.
– Pozwól,
Ň
e ci pomog
ħ
, skarbie.
Powolna, przeci
Ģ
gła intonacja z południowego zachodu natychmiast j
Ģ
zdenerwowała.
Miała jeszcze milion rzeczy do załatwienia i w jej planach nie było punktu, który przewidywałby,
Ň
e b
ħ
dzie siedzie
ę
z jakim
Ļ
turyst
Ģ
na chodniku.
– Nie trzeba, mam ju
Ň
wszystko – mrukn
ħ
ła z niech
ħ
ci
Ģ
, pochylaj
Ģ
c głow
ħ
tak,
Ň
e
si
ħ
gaj
Ģ
ce podbródka włosy zasłoniły jej twarz. Wszystko j
Ģ
dzisiaj wyprowadzało z równowagi.
– To za wiele pakunków jak na jedn
Ģ
osob
ħ
.
– Dzi
ħ
kuj
ħ
, poradz
ħ
sobie – powtórzyła, wyci
Ģ
gaj
Ģ
c r
ħ
k
ħ
po jeszcze jedn
Ģ
paczk
ħ
. Jej
niczym nie zra
Ň
ony pomocnik uczynił to samo. Przez chwil
ħ
ka
Ň
de z nich ci
Ģ
gn
ħ
ło pakunek w
swoj
Ģ
stron
ħ
, a
Ň
w ko
ı
cu zawarto
Ļę
rozsypała si
ħ
po chodniku.
– Ooo, jakie to ładne! – rzekł z uznaniem m
ħŇ
czyzna, podnosz
Ģ
c z ziemi skrawek
czerwonego Jedwabiu, który udawał nocn
Ģ
koszul
ħ
.
Amanda wyrwała mu szmatk
ħ
z r
ħ
ki i wepchn
ħ
ła do jednej z toreb. Odgarn
ħ
ła włosy z
twarzy i dopiero teraz przyjrzała si
ħ
intruzowi. Do tej pory widziała jedynie kowbojskie buty i

ħ
kitne d
Ň
insy. Było go jednak znacznie wi
ħ
cej. Miał pot
ħŇ
ne ramiona i wielkie dłonie... a tak
Ň
e
usta, pomy
Ļ
lała zło
Ļ
liwie. W tej chwili te usta
Ļ
miały si
ħ
do niej szeroko i szczerze. W innych
okoliczno
Ļ
ciach ten u
Ļ
miech mógłby jej si
ħ
wyda
ę
atrakcyjny, ale teraz postanowiła odczuwa
ę
tylko niech
ħę
.
Co prawda twarz te
Ň
nie była zla. Wystaj
Ģ
ce ko
Ļ
ci policzkowe, zielone oczy i mocna
opalenizna, a tak
Ň
e rudawe włosy, wij
Ģ
ce si
ħ
uroczo nad kołnierzykiem koszuli... No có
Ň
,
wszystko byłoby w porz
Ģ
dku, gdyby ten m
ħŇ
czyzna nie stan
Ģ
ł jej na drodze.

ĺ
piesz
ħ
si
ħ
– poinformowała go.
– Zauwa
Ň
yłem. Wygl
Ģ
dała pani, jakby p
ħ
dziła do po
Ň
aru.
– Gdyby w por
ħ
si
ħ
pan odsun
Ģ
ł – zacz
ħ
ła, ale po chwili zrezygnowała ze sprzeczki. Nie
miała na to czasu. – Mniejsza o to – mrukn
ħ
ła i podniosła si
ħ
, tym razem mocno
Ļ
ciskaj
Ģ
c paczki
w r
ħ
kach. – Przepraszam.
– Chwileczk
ħ
– rzeki m
ħŇ
czyzna, równie
Ň
szybko wstaj
Ģ
c.
Czekała, a
Ň
si
ħ
podniesie, niecierpliwie postukuj
Ģ
c butem o chodnik. Była wysoka i
przywykła patrze
ę
m
ħŇ
czyznom prosto w oczy, ale tym razem musiała zadrze
ę
głow
ħ
do góry.
– Co takiego? – zapytała niecierpliwie.
– Mog
ħ
pani
Ģ
podwie
Ņę
do tego po
Ň
aru.
– To nie jest konieczne – odrzekła, obrzucaj
Ģ
c go i lodowatym spojrzeniem.
M
ħŇ
czyzna przytrzymał wysuwaj
Ģ
c
Ģ
si
ħ
jej z r
ħ
ki paczk
ħ
.
– Zdaje si
ħ
,
Ň
e przydałaby si
ħ
pani niewielka pomoc.
– Dzi
ħ
kuj
ħ
bardzo, ale sama potrafi
ħ
dotrze
ę
tam, gdzie chc
ħ
.
Ani przez chwil
ħ
w to nie w
Ģ
tpił.
– W takim razie mo
Ň
e pani mogłaby pomóc mnie – u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
. Podobały mu si
ħ
jej
włosy, które ci
Ģ
gle opadały na twarz, ona za
Ļ
odsuwała je dmuchni
ħ
ciem. – Przyjechałem tu
dopiero dzisiaj rano – powiedział, zatrzymuj
Ģ
c wzrok na jej twarzy. – Mo
Ň
e mogłaby mi pani
podsun
Ģę
jaki
Ļ
pomysł... nie bardzo wiem, co ze sob
Ģ
zrobi
ę
.
Owszem, miała na podor
ħ
dziu kilka
Ļ
wietnych rozwi
Ģ
za
ı
, bowiem pasjami organizowała
czas samotnym facetom.
– Mo
Ň
e pan pój
Ļę
do izby handlowej – mrukn
ħ
ła i zamierzała odej
Ļę
, ale poczuła jego
r
ħ
k
ħ
na swoim ramieniu. – Posłuchaj, kowboju, nie wiem, jakie zwyczaje panuj
Ģ
w Tucson...
– W Oklahoma City – poprawił j
Ģ
.
– Wszystko jedno. W ka
Ň
dym razie tutaj policja niech
ħ
tnie patrzy na typków, którzy
zaczepiaj
Ģ
kobiety na ulicy.
– Naprawd
ħ
?
– Naprawd
ħ
.
– W takim razie musz
ħ
uwa
Ň
a
ę
, co robi
ħ
, bo planuj
ħ
zatrzyma
ę
si
ħ
tu na jaki
Ļ
czas.
– Przy
Ļ
l
ħ
panu ulotk
ħ
z informacjami. A teraz przepraszam.
– Jeszcze jedna sprawa – rzekł, unosz
Ģ
c wysoko czarne majtki haftowane w czerwone

Ň
e. – Zdaje si
ħ
,
Ň
e pani o czym
Ļ
zapomniała.
Wyrwała mu majtki z r
ħ
ki i wetkn
ħ
ła do kieszeni.
– Miło mi było pani
Ģ
pozna
ę
– zawołał za ni
Ģ
i roze
Ļ
miał si
ħ
dono
Ļ
nie, gdy jeszcze
bardziej przy
Ļ
pieszyła kroku.
W dwadzie
Ļ
cia minut pó
Ņ
niej Amanda zgarn
ħ
ła paczki z tylnego siedzenia samochodu i
podtrzymuj
Ģ
c je podbródkiem, zamkn
ħ
ła drzwi nog
Ģ
. Za du
Ň
o miała na głowie. Za jej plecami
wznosił si
ħ
dom, czyli szare kamienne wie
Ň
e, fantazyjne mansardki i zapadaj
Ģ
ce si
ħ
tarasy. Dom
i rodzina – te dwie rzeczy Amanda kochała najbardziej na
Ļ
wiecie.
Wbiegła na schodki, omijaj
Ģ
c spróchniał
Ģ
desk
ħ
, i z trudem uwolniła jedn
Ģ
r
ħ
k
ħ
, by
otworzy
ę
drzwi.
– Ciociu Coco! – zawołała, wchodz
Ģ
c do holu. Czarny szczeniak zbiegł z góry na jej
powitanie, ale na trzecim schodku od dołu potkn
Ģ
ł si
ħ
, potoczył i upadł, rozpłaszczywszy si
ħ
na
orzechowej podłodze.
– Tym razem prawie ci si
ħ
udało, Fred! – ucieszyła si
ħ
Amanda.
Zadowolony pies ta
ı
czył wokół jej nóg.
– Ju
Ň
id
ħ
– rozległ si
ħ
głos ciotki i Cordelia Calhoun McPike pojawiła si
ħ
w holu. Swoim
zwyczajem przystan
ħ
ła na moment przed lustrem, by sprawdzi
ę
, czy dobrze jej w nowym kolorze
włosów Tym razem był to odcie
ı
o nazwie Ksi
ħŇ
ycowy Blond. Pod poplamionym białym
fartuchem ciocia miała płócienne spodnie w kolorze brzoskwini. – Byłam w kuchni – wyja
Ļ
niła.
– Dzi
Ļ
wieczorem b
ħ
dziemy testowa
ę
mój nowy przepis na cannelloni (Cannelloni (wł.) –
makaron w postaci grubych rurek, wypełnionych ró
Ň
nego rodzaju farszem).
– Czy CC. jest w domu?
– Och, nie. Jest w warsztacie. Naprawia jakie
Ļ
ramiona. Nie mam poj
ħ
cia, gdzie w
samochodzie s
Ģ
ramiona.
– To
Ļ
wietnie – ucieszyła si
ħ
Amanda. Chod
Ņ
na gór
ħ
, poka
Ňħ
ci, co kupiłam.
– Wygl
Ģ
da na to,
Ň
e wyczy
Ļ
ciła
Ļ
kilka sklepów. Pomog
ħ
ci – powiedziała Coco.
Pochwyciła dwie torby i poszła na gór
ħ
za siostrzenic
Ģ
.

ĺ
wietnie si
ħ
bawiłam na tych zakupach.
– Przecie
Ň
nie cierpisz chodzi
ę
na zakupy – zdziwiła si
ħ
Coco.
– Owszem, dla siebie, ale to było co innego. Mimo wszystko zabrało mi to wi
ħ
cej czasu,
ni
Ň
s
Ģ
dziłam, i ju
Ň
si
ħ
bałam,
Ň
e nie zd
ĢŇħ
tego schowa
ę
, zanim CC. wróci do domu. – Weszła do
swojego pokoju i rzuciła wszystkie paczki na wielkie łó
Ň
ko z baldachimem. – A potem jaki
Ļ
idiota wpadł na mnie i wytr
Ģ
cił mi wszystkie torby z r
Ģ
k. I jeszcze, wyobra
Ņ
sobie, do tego był na
tyle bezczelny,
Ň
e próbował mnie podrywa
ę
!
– Naprawd
ħ
? – o
Ň
ywiła si
ħ
Coco, wiecznie spragniona romansów. – A czy był
przystojny?
– Je
Ļ
li komu
Ļ
si
ħ
podoba typ Dzikiego Billa Hickoka. W ka
Ň
dym razie z miejsca go
odstawiłam – mrukn
ħ
ła Amanda, wykazuj
Ģ
c całkowity brak zainteresowania, i pochyliła si
ħ
nad
torbami. Fred dwukrotnie bez powodzenia próbował wskoczy
ę
na łó
Ň
ko, a
Ň
wreszcie
zrezygnował i przysiadł na dywaniku.
– Znalazłam pi
ħ
kne ozdoby dla panny młodej mówiła Amanda, wyjmuj
Ģ
c z torby srebrne
dzwonki, papierowe łab
ħ
dzie i baloniki. – Bardzo mi si
ħ
podoba ta parasolka. Mo
Ň
e nie jest w
stylu CC, ale pomy
Ļ
lałam,
Ň
e powiesimy j
Ģ
nad... – Podniosła wzrok na ciotk
ħ
i westchn
ħ
ła
ci
ħŇ
ko. – Ciociu Coco, bardzo ci
ħ
prosz
ħ
, tylko nie zaczynaj znowu płaka
ę
!
Coco poci
Ģ
gn
ħ
ła nosem i wyj
ħ
ła z kieszeni fartucha haftowan
Ģ
chusteczk
ħ
.
– Nic na to nie poradz
ħ
, w ko
ı
cu CC jest najmłodsza w rodzinie. Najmłodsza z moich
czterech małych dziewczynek.

ņ
adnej z nas ju
Ň
nie mo
Ň
na nazwa
ę
mał
Ģ
– obruszyła si
ħ
Amanda.
– Dla mnie nadal jeste
Ļ
cie dzie
ę
mi, tak samo jak wtedy, gdy zgin
ħ
li wasi rodzice –
powiedziała Coco, umiej
ħ
tnie ocieraj
Ģ
c oczy tak, by nie rozmaza
ę
tuszu do rz
ħ
s. – Za ka
Ň
dym
razem, gdy pomy
Ļ
l
ħ
o tym
Ļ
lubie, łzy same napływaj
Ģ
mi do oczu. Wiesz, jak bardzo lubi
ħ
Trentona, i wiem,
Ň
e oni do siebie doskonale pasuj
Ģ
, ale to wszystko stało si
ħ
tak szybko...
– Nie musisz mi tego mówi
ę
– u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
Amanda. – Ledwie udało mi si
ħ
wszystko
zorganizowa
ę
. Jak mo
Ň
na przygotowa
ę
wesele w trzy tygodnie? Nie mam poj
ħ
cia, do czego im
si
ħ
tak
Ļ
pieszy. Lepiej by zrobili, gdyby wyjechali do Las Vegas i tam wzi
ħ
li
Ļ
lub.
– Co ty opowiadasz! – oburzyła si
ħ
Coco. – Nigdy bym im tego nie wybaczyła! A je
Ļ
li ty
sama miałaby
Ļ
ochot
ħ
zrobi
ę
co
Ļ
takiego, gdy ju
Ň
nadejdzie twój czas, to radz
ħ
ci jeszcze raz
dobrze si
ħ
zastanowi
ę
!
– Mój czas nie nadejdzie tak szybko, o ile w ogóle nadejdzie – wzruszyła ramionami
Amanda. – M
ħŇ
czy
Ņ
ni znajduj
Ģ
si
ħ
na samym dole mojej listy priorytetów.
– Ach, te twoje listy – zniecierpliwiła si
ħ
Coco. – Co
Ļ
ci powiem, Amando. Miło
Ļę
jest
jedyn
Ģ
rzecz
Ģ
, której nie mo
Ň
na z góry zaplanowa
ę
. Twoja siostra z pewno
Ļ
ci
Ģ
nie planowała,
Ň
e
si
ħ
zakocha, i sama popatrz, co si
ħ
dzieje. Musi wciska
ę
przymiarki
Ļ
lubnej sukni mi
ħ
dzy
napraw
ħ
chłodnicy i paska klinowego. Twój czas mo
Ň
e nadej
Ļę
szybciej, ni
Ň
my
Ļ
lisz. Dopiero
dzisiaj rano patrzyłam w fusy od herbaty...
– Och, ciociu Coco – j
ħ
kn
ħ
ła Amanda. – Tylko nie fusy od herbaty!
Ciotka wyprostowała si
ħ
z godno
Ļ
ci
Ģ
.
– Zauwa
Ň
yłam tam kilka niezmiernie ciekawych rzeczy. S
Ģ
dziłabym,
Ň
e po naszym
ostatnim seansie powinna
Ļ
okazywa
ę
mniej sceptycyzmu.
– Mo
Ň
e rzeczywi
Ļ
cie zdarzyło si
ħ
wtedy co
Ļ
dziwnego, ale...
– Ale co?
Amanda wzruszyła ramionami.
– No dobrze, co
Ļ
si
ħ
wtedy rzeczywi
Ļ
cie stało. CC. miała wizj
ħ
szmaragdowego
naszyjnika prababci Bianki, a wszyscy, którzy przy tym byli, czuli co
Ļ
... obecno
Ļę
kogo
Ļ
, lub
czego
Ļ
, w wie
Ň
y Bianki.
– Aha!
– Ale to jeszcze nie znaczy,
Ň
e mam zacz
Ģę
wpatrywa
ę
si
ħ
w kryształowe kule.
– Mandy, ty zawsze jeste
Ļ
zbyt dosłowna. Nie mam poj
ħ
cia, po kim to odziedziczyła
Ļ
...
mo
Ň
e po mojej ciotce Colleen? Fred, nie gry
Ņ
tej irlandzkiej koronki – powiedziała Coco, widz
Ģ
c,
Ň
e pies zabiera si
ħ
do prze
Ň
uwania fr
ħ
dzli narzuty na łó
Ň
ku Amandy. – Wracaj
Ģ
c jednak do fusów
od herbaty. Dzi
Ļ
rano zobaczyłam w nich m
ħŇ
czyzn
ħ
.
Amanda wstała i schowała ozdoby w szafie.
– Rozumiem. Widziała
Ļ
m
ħŇ
czyzn
ħ
w swojej fili
Ň
ance z herbat
Ģ
.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • Linki

    Strona Główna
    Norton Andre - Crosstime 2 - Zagubieni w czasie, ebooki, N, Norton Andre, Crosstime
    Norton Andre - Mistrz Zwierząt, ebooki, N, Norton Andre
    November hotel, Ebooki, autorzy, K, Krzyżaniak Małgorzata, November hotel
    Nim nadejdzie lato - gay opowiastki, Ebooki TXT - gay opowiadania - Kindle
    Nie Zabijac Pajakow Kryminal, EBOOKI, sensacja, kryminał
    Nlp - Personal Development All-In-One For Dummies, EBOOKI PDF, NLP
    Nostalgia aniola - SEBOLD ALICE, ebook txt, Ebooki w TXT
    Nlp Book 3 Milton H Erickson - Experiencing Hypnosis, EBOOKI PDF, NLP
    Niezawodne zasady web designu. Projektowanie spektakularnych witryn internetowych. Wydanie II - Jason Beaird, PDF, Ebooki
    Noah Blumenthal uzaleznienie-od-siebie.-dlaczego-tak-trudno-sie-zmienic-i-co-mozna-na-to-poradzic scan, ebooki4
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • storyxlife.opx.pl