[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- 1 -
Zbigniew Nienacki
Raz w roku w
Skiroławkach
- 2 -
. 1 .
Kłobuk obudził się. Niemrawo wylazł z gniazda, gdzie jeszcze spała locha i
prawie dorosłe warchlaki, mlaskające przez sen swymi ciepłymi, kosmatymi
ryjami. Otrzepał ze skrzydeł szron, przestąpił z łapy na łapę i nieco
przekrzywiwszy głowę wybałuszył swoje wypukłe oczy, aby jak co dzień
wypatrywać strugi dymu z komina na półwyspie. O tej porze Gertruda Makuch
rozpalała w piecu kuchennym u doktora, a idąc do niego na półwysep
pozostawiała na płocie kromkę chleba. Ale teraz, w grudniu, w pobliŜu płotu juŜ
czekały Ŝarłoczne sójki i Kłobuk wiedział, Ŝe nie dostanie chleba. Będzie musiał
pójść z warchlakami aŜ na paśnik, gdzie myśliwi rozrzucili na wpół zgniłe i
zmarznięte ziemniaki. Dymu zresztą nie było widać ani komina, ani domu, ani
nawet jeziora, które wąskim językiem oddzielało półwysep od olszynowych
mokradeł. Mgła wisiała nad bagnami, choć dzień zapowiadał się mroźny; z mgły
robiła się biała sadź i powoli osypywała nastroszone futra dzików, pnie
przewróconych olszyn, poschnięte trawy bagienne i połamane pałki trzcin. W
mglistym powietrzu trwała cisza, jakby las odpoczywał po nocnej wichurze;
jezioro zamarzło bezgłośnie, tak jak bezszelestnie, co rok głębiej, zapadała w
bagno kopuła wielkiego czołgu i juŜ tylko czubek jego działa sterczał z traw w
miejscu, gdzie locha z warchlakami zrobiła sobie legowisko. Bezszelestnie w błoto
i muł zamieniały się kości Ŝołnierzy, skórzane chlebaki, blaszane manierki i łuski
wystrzelonych nabojów; nie widział tego nikt, bo tylko Kłobuk i dziki nie bały się
wejść na owo bagno nad jeziorem. Co roku leśniczy Turlej odgraŜał się, Ŝe zimą
wytnie olszyny na mokradłach i zrobi z nich stosy papierówki, ale jeszcze nie
zdarzył się taki rok, aby mgła nawet w wielki mróz nie lizała wilgotnym ozorem
dziczych futer i nie sypała na nie biały proch szronu.
Nie dostanie tego ranka Kłobuk swojej kromki chleba, nie zdąŜy na ptasich
łapach do płotu, zanim wypatrzą Makuchową sójki znieruchomiałe na gałęziach
starej jabłoni w ogrodzie doktora. Nie chciało mu się zresztą iść aŜ tak daleko,
gramolić się przez wywrócone pnie i ślizgać się na zamarzniętych kałuŜach. Czuł
- 3 -
zmęczenie, jakby był w czyichś dręczących snach. Jeszcze raz więc zatrzepotał
Kłobuk skrzydłami, zrzucając z piór resztki białego pyłu i znowu wgramolił się
do legowiska między ciepłe ciała warchlaków, odwracając dziób od ich
parujących oddechów, przepełnionych wonią błota i butwiejącego listowia. Tak
kończyła się noc z jej tajemniczym biegiem obrazów i zdarzeń, bólu i rozkoszy,
narodzin i śmierci, lęku i nadziei, które spływały w wielkim potoku ludzkich
snów. Gdzieś za lasem powoli wstawało słońce i ogarnięta przeczuciem
zbliŜającego się dnia czarna krowa Justyny zajrzała do Ŝłobu, miękkimi
nozdrzami dmuchnęła w pustkę, a potem zaryczała boleśnie, przejmując
strachem młodą kobietę, która spała za ścianą z cienkiego muru. Krowa nie
zaryczała juŜ więcej, ale Justyna wciąŜ nadsłuchiwała, bo był to dla niej
złowróŜbny głos kolejnego dnia, kolejnej nocy i znowu dnia, i znowu nocy, gdy
śmierć wydłuŜa swoje kroki.
...Tej nocy Justyna szła nago do obory, aby wydoić swoją czarną krowę. Na
belce pod sufitem siedział brązowy kogut z koralowym grzebieniem. Spadł na nią
i z ogromną siłą obalił na gnój jeszcze ciepły od krowich odchodów. Jak w
gnieździe usadowił się między jej rozchylonymi udami, jego malutki, podobny do
naparstka wyrostek nabrzmiał od krwi jak męski członek i wszedł w nią, aŜ
poczuła rozkosz, i nie chciała się bronić. Kogut objął jej biodra puszystymi
skrzydłami, połoŜył miłośnie na piersiach malutki łepek z ostrym dziobem i
koralowym grzebieniem, który Justyna zaczęła głaskać koniuszkami palców,
czując, jak coraz mocniejsza rozkosz przenika jej ciało. Poznawała po szybszych i
coraz gwałtowniejszych ruchach w sobie, Ŝe za chwilę odczuje delikatne
uderzenie białego mleczu, który ją wypełni i zapłodni. Tchu jej zabrakło i pot ją
oblał, słyszała bulgotanie w ptasim gardle, jakby kogut za chwilę miał wydać z
siebie głośne pianie. I wtedy do obory wbiegł Dymitr z widłami w ręku, uderzył
koguta na jej łonie, przebił go trzema ostrymi zębami, aŜ ciepła krew polała się na
rozchylone uda Justyny. "Dymitr!" krzyknęła. Ale mąŜ spał tuŜ obok niej pod
kraciastą pierzyną i pochrapywał cicho. Zawsze pochrapywał, ilekroć przed nocą
napił się wódki. "Dymitr" powiedziała ciszej, bo nie chciała, aby mąŜ się
- 4 -
obudził, poniewaŜ wspomnienie tego, co było przed chwilą, znowu obudziło w niej
poŜądanie. Lewą dłonią dotknęła czoła, prawą wsunęła pod pierzynę. LeŜała z
zadartą koszulą, uda miała mokre i lepkie, a gdy koniuszkami palców sięgnęła
tam, gdzie dręczyło ją pełne bólu pragnienie, wydawało się jej, Ŝe znowu dotyka
koralowego grzebienia. Za ścianą ryknęła krowa i Justyna uświadomiła sobie, Ŝe
zbliŜa się świt, a po nim nastanie dzień, a po dniu noc, i znowu świt. Pomyślała, Ŝe
zaraz powinna wstać i pójść do obory wydoić krowę; była ciekawa, czy na belce
pod sufitem nocuje wielki brązowy kogut. Koniuszkami palców gładziła miłośnie
koralowy grzebień, rozkosz w niej narastała, aŜ znowu tchu jej zabrakło, coś
skurczyło się w niej kilka razy, jakby ogromny wąŜ zwinął się w niej i
rozprostował. Dwukrotnie przebiegły jej ciało delikatne drgawki, moŜe nawet
rzuciła się na łóŜku, ale zaraz znieruchomiała i tylko oddychała coraz wolniej i
spokojniej. Nie czuła juŜ bólu poŜądania, ale miała wraŜenie pustki, poniewaŜ
zabrakło w jej łonie białego mleczu. Była jak dziupla, w którą Dymitr noc w noc
lał nasienie, a nigdy nic nie wykiełkowało. Ten wielki kogut chciał ją wypełnić
swoim mleczem, tylko krótkiej chwili zabrakło. Dymitr zabił go widłami, choć
gdyby przyszedł odrobinę później, juŜ byłaby syta i pełna. Dymitr chrapał jak
zwykle, gdy wieczorem napił się wódki, nawet nie wiedział, Ŝe zabił pięknego
koguta z koralowym grzebieniem. A stara Makuchowa, co słuŜyła u doktora,
mówiła jej wczoraj: "Jeśli spotkasz, Justyna, pod krzakiem zmokłą kurę albo
koguta, to weź go do izby i zrób mu miejsce w beczce z pierzem. Na śniadanie
przynoś mu jajecznicę, a będzie ci słuŜył, bo to jest Kłobuk". Za ścianą znowu
zaryczała czarna krowa. Justyna wysunęła bose nogi spod pierzyny i dotknąwszy
nimi brudnych desek podłogi, zadygotała z zimna. Koszulą wytarła z wilgoci uda,
wsunęła stopy w filcowe długie buty i podreptała do pieca, aby rozpalić ogień.
następny
- 5 -
. 2 .
O róŜnych znakach na niebie i ziemi,
które zapowiadały to, co stać się miało
Styczeń jest w Skiroławkach jednym z najzimniejszych miesięcy w roku.
Średnia temperatura waha się wokół minus 3,5 stopni Celsjusza, suma opadów
wynosi około 4O mm, a wilgotność powietrza 85 promile. Są to informacje
dokładne, poniewaŜ w pobliŜu szkoły w Skiroławkach znajduje się za
ogrodzeniem z siatki maleńka stacja meteorologiczna trzy białe budki na
wysokich nóŜkach a nauczycielki mają obowiązek dokładnego i codziennego
sprawdzania danych. W Skiroławkach bywa znacznie zimniej niŜ w stolicy (
2,9°C), co wskazuje, Ŝe leŜą one na północy kraju, ale nie bardzo daleko.
W styczniu w Skiroławkach słońce wschodzi około godziny 7.4O i zachodzi
około 15.3O. Dzień trwa niecałe 8 godzin, a więc jest nieco dłuŜszy od dni w
grudniu, co sprawia, Ŝe jak twierdzi proboszcz Mizerera z Trumiejek diabeł nie
ma juŜ tak łatwego dostępu do człowieka. W styczniu Jan Krystian Niegłowicz,
lekarz, o którym pisarz Lubiński mówi, Ŝe jest "doktorem wszechnauk
lekarskich", bo taki tytuł nosili ponoć niegdyś lekarze w tych stronach, radzi
swym przyjaciołom, aby dla poprawienia samopoczucia czytali pisma
Arystotelesa "O częściach zwierząt" i pili napar z kwiatu lipy drobnolistnej
według przepisu: łyŜeczka kwiatu na dwie trzecie szklanki gorącej wody; uŜywać
dwa, a nawet trzy razy dziennie po pół szklanki jako "stomachicum",
"spasmolyticum"; albo teŜ przed snem jako "diaphoreticum". Doktor naparu z
kwiatu lipy drobnolistnej sam jednak nie pije, natomiast wszystkim we wsi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • Linki

    Strona Główna
    Nowe życie-Nora Roberts, CZYTADEŁKA, Roberts Nora
    Nocne opowieści 03 - Opowieści nocy - Nocne kompozycje, KSIĄŻKI NOWE
    Nowy wyklad katechizmu z ambony Przez X M Noela Tom IV Kielce 1903, AAAE-booki i mp3 katolickie ksiazki skany nowe oraz stare
    Nowe drogi w psychoanalizie - Karen Horney(1), Psychodynamic
    Niziurski Edmund - Marek Piegus 2 - Nowe przygody Marka Piegusa, !!! E-booki !!!, Powieści polskie
    Nowe uzależnienia w XXI wieku bibliografia, artykuły, ksiązki o uzależnieniach, fonoholiźmie
    Nowe slowo-zaklecie.O integracji w zreformowanej szkole Jerzy Kaniewski (Polonistyka 2008, Filologia polska, Metodyka j.polskiego
    Nowe elementy w rehabilitacji chorych na stwardnienie rozsiane Karl Hainz Mauritz, Studia, Testy kliniczne
    Nowe metody pracy z ludźmi. Organizacja procesów personalnych - Alicja Sajkiewicz EBOOK, Biznes i ekonomia
    Nienacki Zbigniew - 17 Pan Samochodzik i testament rycerza Jedrzeja,
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • eevah.opx.pl