[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tytuł: "KŁOPOTY RODU POŻYCZALSKICH"Autor: Mary NortonTłumaczyła: Maria WisłowskaTekst wklepał: dunder@kki.net.plKOREKTA: dunder@kki.net.plNasza Księgarnia Warszawa 1986Rozdział PierwszyPani May opowiedziała o tym najpierw mnie.Nie,, mnie. Jak mogłaby opowiedzieć mnie - nieporządnej,powolnej dziewczynie o chmurnych oczach, która naPewno zgrzytała w nocy zębami? tylko Kasi. Tak , nie mnie, , ta dziewczynka nazywała się Kasia.A zresztą imię nie ma znaczenia. Po prostu w tym opowiadaniu będzie mowa o Kasi. w domu rodziców Kasi w Londynie Pani May wynajmowała dwa pokoje. Była jakąś ich krewną. Sypialnia jej znajdowała się na pierwszym piętrze ale mieszkała właściwie w pokoju śniadaniowym. Najładniej wygląda pokój śniadaniowy, gdy Słońce świeci rano, kiedy pokój wypełniają słoiki z marmoladą, po południu przejrzyste światło i wtedy, przed zmierzchem, robi się jakoś dziwnie smutno. Ale Kasia, była mała, lubiła ten smutek. Popołudniu, wchodziła cichutko do pokoju pani May. O tej porze, koło piątej May uczyła ją szydełkowania. Pani May była niemłoda, zreumatyzowana i właściwie nie tyle surowa, ile pewna słuszności swego postępowania. W obecności pani May Kasia nie była nigdy ani nieporządna, ani "dzika", ani samowolna. Pani May uczyła ją także wielu innych rzeczy, nie tylko szydełkowania,na przykład: jak zwijać wełnę w jajowaty kłębek,jak dziergać dziurki i ładnie cerować pończochy, jakporządkować szuflady i jak zakrywać to, co w nichsię mieści, szeleszczącą materią dla ochrony przed kurzem. - Dlaczego jesteś taka cichutka, moje dziecko? - zapytała pani May któregoś dnia, gdy Kasia siedziała bezczynnie, nieco przygarbiona, na małym wyścielanym stołeczku. - Co ci się stało? Zgubiłaś języczek? - Nie - odrzekła Kasia bawiąc się guzikiem naswym pantofelku. - Zgubiłam szydełko... (Obie robiłyszydełkowaną kołdrę; do wykończenia pozostało jeszczetrzydzieści kwadratów. Wiem, gdzie je położyłam - dodała szybko - na najniższej półce z książkami, zaraz za moim łóżkiem.- Na najniższej półce? - powtórzyła pani May,, a jej szydełko migotało raz po raz w blasku ognia palącego się na kominku. - Blisko podłogi? - Tak - odparła Kasia. - Szukałam także i napodłodze. Pod dywanem. Wszędzie. Tylko wełna leżałana tym samym miejscu, tam gdzie ją zostawiłam.- Och, moja droga! - zawołała pani May. - Niechcesz chyba powiedzieć, że oni są także i w tymdomu.- Kto? - spytała Kasia.- Pożyczalscy - rzekła pani May i wydawało sięw półmroku, że się uśmiecha., Kasia spojrzała na nią, trochę wystraszona.Naprawdę istnieje coś takiego? - zapytała po chwili.- Co takiego?Kasia zamrugała parę razy powiekami- Takie ludki... takie dziwne domowe ludki, którepożyczają sobie różne rzeczy.Pani May odłożyła swoją robótkę.- Jak to rozumiesz? - spytała.- Nie wiem sama - odparła Kasia, patrząc gdzieśw bok i pociągając mocniej guzik od pantofelka.Nie, to niemożliwe. A jednak - podniosła głowę jednak czasami wydaje się, że oni muszą tu gdzieś być.- Dlaczego myślisz, że muszą tu gdzieś być? - spytałapani May.- Dlatego, że wciąż giną jakieś rzeczy. Agrafkina przykład. Fabryki wciąż wyrabiają agrafki, ludziewciąż kupują, a agrafki nigdy nie można znaleźć, kiedyjest potrzebna. Gdzie one się podziewają? Gdzie są teraz, =w tej chwili? Mama kupuje stale, już chyba uzbierałoby się kilka setek - muszą przecież gdzieś leżeć, nie mogąbyć porozrzucane po całym domu!- Nie, nie mogą być porozrzucane po całym domupowtórzyła pani May. - I różne inne rzeczy, które ciągle się kupuje.Wciąż, wciąż, wciąż. Na przykład ołówki i pudełkaz zapałkami, i lak, i zapinki do włosów, i pilniczki,i naparstki...- I szpilki do kapeluszy - wtrąciła pani Mayi bibuła do atramentu. - Bibuła też - zgodziła się Kasia. - Ale szpilkido kapeluszy...- A właśnie, że się mylisz - rzekła pani May i znówsięgnęła po swoją robótkę. - Dla szpilek do kapeluszyrównież można znaleźć wytłumaczenie.Kasia spojrzała na panią May zdziwiona.- Jakie wytłumaczenie? - spytała.- Szpilka do kapelusza może służyć jako broń. Alepani May roześmiała się nagle - ale to wszystko brzmi tak bezsensownie i... - zawahała się chwilę - to było już tak dawno. - Niech pani powie - poprosiła Kasia - skąd paniwie o tych szpilkach do kapeluszy. Czy pani kiedywidziała sama?Pani May rzuciła na nią zdziwione spojrzenie.- Tak, naturalnie... - zaczęła, ale Kasia przerwała jejniecierpliwie:- Nie chodzi mi o szpilki do kapeluszy, przecieżwiem, że pani je widziała... ale czy któregoś z tych... jak to pani przedtem powiedziała... Pożyczalskich? Pani May westchnęła.- Nie - odparła szybko - nie widziałam nigdy.- Ale widział ktoś inny - zawołała Kasia - i panio tym wie! Tak, pani wie coś o tym!- Uspokój się! - uciszyła ją pani May. - Nie trzebamówić tak głośno!Uśmiechnęła się widząc zamyśloną twarzyczkę Kasi,zmrużyła oczy, jak gdyby patrzyła gdzieś w dal, i zaczęła z wolna: - Miałam brata...Kasia przyklękła na stołeczku.- I on ich widział?- Nie wiem - pani May potrząsnęła głową. - Tegowłaśnie nie wiem.Wygładziła robótkę leżącą na kolanach.- Z mego brata był taki kpiarz... Opowiadał namdużo różnych historii, a wszystkie jednakowo nieprawdopodobne. Brat nie żyje - dodała ciszej - zginął już dawno. Był pułkownikiem, walczył na północnozachodnim pograniczu. Poległ, jak to się mówi, śmiercią bohatera. - Jedyny brat? - spytała Kasia.- Tak, to był nasz jedyny, młodszy brat... Przypuszczam, że właśnie dlatego... - Pani May zamyśliła się na chwilę i znów uśmiechnęła do siebie - tak, chyba właśnie dlatego miał takie różne dziwne pomysły i lubił opowiadać niestworzone historie. Zazdrościł nam pewno, że jesteśmy od niego starsze i że umiemy czytać lepiej niż on. A może jeszcze i dlatego - pani May patrzyła przed siebie zamyślona - że byliśmy wychowani w Indiach, w kraju tajemnic, legend i czarów. Było w nim coś... coś, co kazało nam wierzyć, że on widzi takie rzeczy, jakich nikt inny nie widzi. Czasem domyślałyśmy się, że on żartuje sobie z nas, ale czasem, no, nie byłyśmy tego takie pewne... Pani May schyliła się i z właściwym sobie zamiłowaniemdo porządku zmiotła kupkę popiołu pod ruszt, po czym,trzymając wciąż jeszcze szczotkę w ręku, zapatrzyła się w ogień. - Jako chłopiec był dość wątłego zdrowia: za pierwszym razem, gdy wróciliśmy z Indii, zapadł na zapalenie stawów i opuścił całe półrocze w szkole. Trzeba było wysłać go na wieś, żeby mógł szybciej wrócić do zdrowia. Pojechał więc do naszej ciotki. Później i ja tam przyjechałam. Był to bardzo dziwny, stary dom... Pani May zawiesiła szczotkę na miedzianym haczyku, otarła ręce chusteczką i powróciła do swojej robótki. - Zapal lampę - powiedziała.- Jeszcze nie teraz - poprosiła Kasia. - Proszę; niech pani opowiada dalej. - Opowiedziałam ci już wszystko.- O, nie, nie wszystko! Stary dom... Czy nie tam zobaczył... zobaczył... tych?. . Pani May uśmiechnęła się. - Chcesz wiedzieć, gdzie on widział te domowe ludki? Właśnie tam, tak nam mówił... i chciał, żebyśmy mu wierzyły. Zdaje się, że sam nie widział ich nigdy, ale wiedział o nich wszystko. Brał udział w ich życiu, tak jakby istniały naprawdę. Można by powiedzieć, że sam prawie stał się Pożyczalskim. - Och, niech mi pani to opowie, błagam! Proszę postarać się przypomnieć sobie wszystko od początku! - Ależ ja dobrze wszystko pamiętam - rzekła pani May. - Chociaż to dość dziwne, pamiętam o wiele lepiej niż inne rzeczy, które wydarzyły się naprawdę. A może i to także wydarzyło się naprawdę? Nie wiem, sama nie wiem. Gdy wracaliśmy do Indii, miałam z bratem wspólną kabinę na statku - moja siostra zajmowała inną, razem z naszą guwernantką. Noce były bardzo gorące, nie mogliśmy długo zasnąć i gadaliśmy oboje całymi godzinami. Powtarzał mi rozmowy z nimi, opowiadał najrozmaitsze szczegóły, interesowało go, jacy oni są i co robią, i co... - A jak oni się nazywali?- Dominika, Strączek i mała - Arietta.- Strączek? Jakie to dziwne imię!- Takie właśnie mają dziwne imiona. Wyobrażają sobie, że sami je wymyślili, ale przecież od razu wiadomo, że zapożyczyli je od ludzi. Tak samo, jak i wuj Arietty Henryk, i jego córka - Eggletina. Wszystko, co posiadają, jest pożyczone. Nie mają nic własnego. A mimo to są podobno bardzo drażliwi i zarozumiali i uważają, że cały świat do nich należy. - Jak to: cały świat?- Uważają, że ludzie zostali stworzeni tylko do brudnej roboty, że są to duzi niewolnicy, których mają prawo wykorzystywać. Tak przynajmniej mówią między sobą. Ale brat przypuszczał, że w gruncie rzeczy bardzo się boją. I dlatego, że wciąż są tacy wystraszeni, wcale nie rosną. Z każdym pokoleniem stawali się coraz mniejsi i mniejsi, aż wreszcie stali się tacy mali, że mogą schować się w mysiej dziurce. Dawniej nasi przodkowie w Anglii mówili zupełnie otwarcie, że ludki domowe istnieją. - Tak - przytaknęła Kasia - słyszałam o tym.- A teraz, jeśli nawet są jeszcze - ciągnęła pani May - to znaleźć ich można tylko w domach bardzo starych i bardzo spokojnych, gdzieś na głuchej wsi, tam gdzie ludzie mają stałe przyzwyczajenia. To ich chroni, te stałe przyzwyczajenia ludzi - muszą wiedzieć, z których pokoi i w jakiej porze ludzie korzystają. Nie zostaną dłużej w miejscu, gdzie ludzie są niedbali, dzieci niesforne, a zwierzęta pokojowe - nieznośne. Ten stary dom na wsi był jak dla nich stworzony, chociaż może i wydawał się im trochę zimny i pusty. Ciotka Zofia nie wstawała nigdy z łóżka - przed dwudziestu laty padła ofiarą wypadku na polowaniu - a prócz niej w domu była tylko służba: gospodyni Dorota, ogrodnik Felicjan i przychodząca od czasu do czasu sprzątaczka. Brat po przyjeździe na wieś musiał dużo leżeć w łóżku i przez pierwszych parę tygodni domowe ludki w ogóle nie wiedziały, że w tym domu jest chłopiec. Sypiał w dziecinnym pokoju, znajdującym się za dawną k... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • Linki

    Strona Główna
    Norton Andre - Świat Czarownic Opowieści - Opowieści ze Świata Czarownic tom 2, E-booki, Świat Czarownic
    Norton Andre - Świat Czarownic Opowieści - Świat magii czarownic opowiadania, E-booki, Świat Czarownic
    Norton Andre - Trillium 1. Czarne Trillium(1), e-books, e-książki, ksiązki, , .-y
    Norton Andre - Trillium 2. Zlote Trillium, e-books, e-książki, ksiązki, , .-y
    Norton Andre - Świat Czarownic 20 - Wygnanka, E-booki, Świat Czarownic
    Norton Andre - Świat Czarownic 07 - Strzeż się sokoła, E-booki, Świat Czarownic
    Norton Andre - Świat Czarownic 15 - Gryf w chwale, E-booki, Świat Czarownic
    Norton Andre - Świat Czarownic 08 - Brama Kota, E-booki, Świat Czarownic
    Norton Andre - Świat Czarownic 16 - Gniazdo Gryfa, E-booki, Świat Czarownic
    Nowa Przygoda z nauczaniem-uczeniem się 3 Scenariusze lekcji część 1 Jas Małgorzata E-BOOK, Podręczniki, lektury
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyborywpsl.htw.pl