[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przycisk ,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniżej.
CYPRIAN NORWID
PIERŒCIEÑ WIELKIEJ-DAMY
CZYLI EX-MACHINA-DUREJKO
TRAGEDIA WE TRZECH AKTACH -
Z OPISANIEM DRAMATYCZNEGO CI¥GU
- I ZE WSTÊPEM.
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gdañsk 2000
WSTÊP
Wstêpy niektóre nastrêczaj¹ mnie bezumyœln¹ pamiêæ pewnego zdarzenia nastêpuj¹cej osnowy:
W miasteczku niejakim jeden ksiêgarz, wywieszaj¹c ryciny
Grandville’a
do bajek
Lafonta-
ine’a
, uwyraŸni³ takowe podpisami arcyczytelnymi – g³osz¹c:
lew
znaczy
potêgê
,
zaj¹c
–
obawê
,
kuropatwa
–
prostotê
,
lis
–
chytroϾ
,
¿aba
–
zarozumia³oœæ
, a
ma³pa
??...
– i tu pozostawa³ pró¿ny papier...
Zapyta³em obywatela, nie ju¿, dlaczego on nie domieœci³, i¿
ma³pa
znaczy
ma³pê
– ale ku
czemu odj¹³ interes apologom, uczytelniaj¹c one¿?... Œwiat³y ten cz³owiek odpowiedzia³ mnie,
¿e j¹trznoœæ mieszczañska jest tak podejrzliw¹, i¿ w Lafontainea bajkach o
lwie
,
oœle
,
papudze
lub
¿abie
mówi¹cych domniemywa siê obywateli miasteczka, i ¿ony ich, i oblubienice ich, i
synów ich.
Jakkolwiek przeto wydawa³oby siê niewczesnym objaœniaæ typy, uprzedzê wszelako, na wzór
pomienionego wy¿ej, i¿ mój MAK-YKS nie jest bynajmniej ur¹gowiskiem dla Irlandii lub Szkocji
– ¿e HRABINA nie os³awia hrabin – ¿e DUREJKO bynajmniej na celu nie ma Litwy, ani jak¹-
kolwiek wyra¿aæ móg³by prowincjê, bêd¹c sam
ex-machina Durejkiem
! – s³owem, i¿ sz³o
mnie o rzecz nies³ychanie od wszelkiego osobistego pogl¹du oddalon¹.
¯yczy³em sobie ja w tej pracy spróbowaæ uzupe³nienia nowego tragedii rodzaju – chcia³em,
a¿eby tragicznoœæ, nie dochodz¹c do zgonów i do wylania krwie, dawa³a, ¿e tak nazwê,
Trage-
diê-Bia³¹
.
Mniemam, i¿ podobnie¿ i co do wzmianek
Chowanny
albo
OjczyŸniaka
Trentowskiego, i nie-
mniej co do
poezji Mickiewicza
, nale¿y nie byæ osobistym w przyjmowaniu wra¿eñ scenicznych.
Utwory, które s¹ lub stawiaj¹ siê na ostatecznych wy¿ynach popularnoœci, nale¿¹ przez to samo
do krainy
przys³ów
i staj¹ siê
formami mówienia
.
Przymiotnikiem jest wyraz w³oski
dantesco
, co znaczy: zawile, ciemno,
po Dantejsku
!... tak
dalece (nie szukaj¹c ju¿ u Arystofana przyk³adów) wolno jest arcypopulamych s³awnoœci u¿y-
waæ w mówieniu bez nara¿enia siê na ostraszenie tych ciosów, które je¿eli sobie zadaj¹ aktoro-
wie, to na têpo, wzglêdem publicznego bezpieczeñstwa.
Do³¹czyæ nareszcie i to powinienem, co, pod spó³czesny okres sztuki, upatrujê jako obowi¹zu-
j¹ce dla postêpu zadanie. Wypowiadam przeto, i¿ zda mi siê,
3
¿e idzie dziœ o dzie³a dramatyczne, które by nie mniejszy dla osobnego
czytania
i dla
gry scenicznej
przedstawia³y interes.
Dziœ nie doœæ jest ubawiæ na chwilê nie maj¹cych co pocz¹æ z wieczorem jednym goœci, ani te¿
i tak nazwane
fantastyczno-filozoficzne
pisaæ dramata, czêstotliwie raczej nie dokoñczone
niŸli g³êbokie. Wyra¿am to z przyczyny, ¿e gdybym okreœliæ nie umia³,
czego chce sztuka ?
–
nie okaza³bym sam szerszej kompetencji oprócz tej, co w lo¿ach i krzes³ach teatru skupia siê.
Co do moralnego zadania, mniemam, i¿ strona
œwiêta, buduj¹ca, religijna
staro¿ytnej tragedii
nie usta³a wcale ani mo¿e ustaæ, ale ¿e gdzie indziej poœród utworów dramatycznych g³ówne
obra³a miejsce swoje.
Myœlê, ¿e ten rodzaj, na nazwanie którego nie mamy polskiego wyrazu (bo rzeczy jeszcze nie
ma), to jest: „
la haute-comédie
”, g³ównie otwiera pole do buduj¹cego dzia³ania wobec chrzeœci-
jañskiego spo³eczeñstwa. Tak przynajmniej zdaje siê, ¿e byæ winno, skoro ma to byæ periodem
obejrzenia-siê-spo³ecznoœci
ca³ej, i z jej najs³uszniejszej wy¿yny, na
sam¹ siebie
.
Ca³ej!... mówiê, spo³ecznoœci: bo tu, nie jak w komediach
buffo
(które po mistrzowsku kreœlo-
ne s¹ przez
hr. Fredrê
),
warstwa jedna spo³eczna, przygl¹daj¹c siê drugiej, postrzega ona w jej
œmiesznoœciach, lecz cywilizacyjna-ca³oœæ-spo³eczna
, jakoby ogólnego sumie-
nia zwrotem, pogl¹da na siê.
Arcytrudna to jest robota z tej przyczyny, i¿ samo nagie, wielkie
Serio
zastêpuje tu te wra¿liwe
mementa, które tragedia ma mo¿noœæ krwi¹ ubroczyæ wyraŸn¹ i czerwon¹. Za takowym nastro-
jeniem idzie, ¿e i wszystkie cieniowania nies³ychanie byæ musz¹ subtelne. Jêzyk zaœ wykwint-
nego dialogu potocznego wcale tak obrobionym nie jest, jak to siê w codziennym obcowaniu
wydawaæ mo¿e! Je¿eli nawet ten dramatyczny rodzaj
komediami-wysokimi
zowi¹, to jedynie
dlatego, dlaczego Dante zwie
komedi¹
swój utwór, czyli z przyczyny nie groŸnego, ale
weso³e-
go rzeczy zamkniêcia
, a które jeszcze tym subtelniejszego dramatycznego cieniowania w ci¹-
gu sprawy wymaga. Jako¿ dopiero u pracy takiej natrafia siê na niewystarczalnoœæ
interpunk-
cji
, lubo u¿ywam w tekœcie podkreœlania wzmacnianych lub szczególnie zalecaj¹cych siê arty-
œcie dramatycznemu wyrazów i zwrotów mowy. Tu nastêpnie idzie wzmiankowanie i tego, ¿e
wyg³aszanie mowy, dla niejakiego braku ¿ycia spo³ecznego, jest nieumiejêtnym. Z wyj¹tkiem
przyzwoitoœci¹ okreœlonym
, rzec mo¿na, i¿ nie umiej¹ czytaæ g³oœno. Zaradziæ tak ¿mudnemu
brakowi nie jest trudno. Wystarczy daæ parê g³ównych i stanowczych zaleceñ, jako to:
wyg³aszanie rymu zale¿y od umiejêtnoœci czytania
krementów
. Kto
krementu
czytaæ nie umie, nie wyg³asza piêknoœci wiersza. Wiersz
bez-rymowy
wymaga
poprawniejszego czytania, dlatego ¿e i
w pisaniu
musi byæ od wi¹zanego po-
prawniejszym. A to z tej przyczyny, i¿ mo¿na by powiedzieæ: ¿e bez-rymowy
wiersz
rytmuje siê na ca³¹ sw¹ d³ugoœæ
, nie zaœ w koñcowym
jednym
zebrz-
mieniu wyrazów!
Do szeregu tych to trudnoœci
technicznych
policzyæ godzi siê, ¿e jakoby zupe³nie o tym przepo-
mniano, i¿ w dnie stanowczej próby wszyscy dramaturgowie znamienici, przytomnymi bywaj¹c
4
[ Pobierz całość w formacie PDF ]